Szampańskiej zabawy, a potem przez caly 2017 Rok radości na zajęciach SKS
26-01-2017 Kulig w Lorencinie k Nasielska
Witajcie Kochani. Jest 26-01-2017 godz. 22,00.
Właśnie wróciliśmy z pierwszej imprezy organizowanej przez SKS w tym roku. KULIG rozpoczęliśmy po dojechaniu autokarem do Stadniny w Lorencinie koło Nasielska. Śniegu jak widać na załączonych zdjęciach było trochę mało więc płozy zamieniono na koła. Ja na koźle wozu ciągnionego prze koniki Kacpra i niesfornego Mikołaja podziwiałam zachód słońca na Mazowszu.
Po podróży był żurek, kiełbaski pieczone na ognisku i „książki” oraz wspaniałe towarzystwo to oczywiście dobra zabawa, którą tylko organizatorzy zakończyli o odpowiedniej godzinie, bo my moglibyśmy tańczyć i dłużej na przydziałowych 10cm2 podłogi.
Było fantastycznie. Kto nie był – niech żałuje, a Ci co byli chcą więcej. Dziękujemy Bożence i liczymy na dalsze wypady – wszak to rok 2017 dopiero rozpoczęty. Podziwiajcie zdjęcia i zapraszamy do udziału w naszych imprezach. Z nami zawsze jest wesoło.
09-02-2017 Bal – „Polskie Wesele”
Dnia 09-02-2017r. odbył się pierwszy karnawałowy bal pod hasłem „Polskie Wesele”. Oprócz karnawałowych szaleństw tanecznych chcieliśmy uczcić zawarcie związku małżeńskiego przez naszą szefową. Taneczne pląsy miały umożliwić członkom i sympatykom SKS spotkania z „parą młodą” w klimacie karnawalowo-weselnym. Już od godz. 15 mimo, kłopotów komunikacyjnych do Baru Jar zaczęli przybywać pierwsi goście. Sala zapełniała się, ale wszyscy mieli miejsca siedzące wbrew obawom niektórych koleżanek, które zrezygnowały z imprezy. Na stole bilardowym czekały przekąski. Za nim w kąciku pojawiły się akcesoria do wyrażenia swoich myśli w „Uchu SKS”, gdzie każdy mógł dokończyć zdanie : Uprzejmie donoszę, że…………. , napisać telegram z życzeniami dla „młodożeńców” lub w inny sposób wyrazić swoje uwielbienie A&A i zaakcentować swoją obecność na balu. Na barze stanęły szampany i inne napoje, a na stołach słodkie i słone ciasteczka. O 16,30 po gromkim „sto lat”, szampanem wznieśliśmy toast życząc Agnieszce i Andrzejowi tylko radosnych chwil.
Potem zagrała muzyka, a na stołach pojawił się barszczyk z pasztecikami. Taneczne szaleństwa na parkiecie przerywane były konkursami dla młodych i gości. W jednym z licznych testów jakim poddana była „młoda para” okazało się, ze Andrzej tak mocno wpatrywał się (prawdopodobnie w ciemnych okularach) w błękitne oczęta Agnieszki, że w jego pamięci zachowały się one w kolorze ciemnego brązu. Pozostałe próby przeszli bezbłędnie. Wszystkich utwierdziło to w przekonaniu, że są dla siebie stworzeni. Znają swoje marzenia i współpracują doskonale – czego życzymy im na dalsze lata. Od naszej skromnej gromadki dostali tacę wykonaną przez jedną z naszych koleżanek z życzeniami. Ci najbardziej wytrwali balowali do 22,30.
Myślę, że wszyscy miło spędzili czas w Barze Jar, a ja bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, bo w trakcie przygotowań była to dla mnie niezła lekcja.
13-02-2017 kręgle w Arenie Ursynów
13-02-2017 o 15,00 spotkaliśmy się w klubie Bowling w ursynowskiej Arenie. Było nas ponad 25 osób, ale i tak każdemu udało się wykonać przynajmniej 20 rzutów. Wszyscy przystąpili do zabawy bardzo skupieni i zaangażowani. Okazało się, iż każdy z nas to ukryty talent. Po każdym rzucie błagalnie patrzyliśmy na kulę, która toczyła się środkiem toru, aby po koniec spaść do rynny jakby bała się uderzenia w kręgle. Zgodnie stwierdziliśmy wtedy – WADA TORU. 😛
Najlepsza oczywiście była grupa II, chociaż wyłączając zawodowców to pozostali też byli bardzo dobrzy. Mistrzyni pokazywała właściwą technikę rzutu i udzielała indywidualnych porad zainteresowanym.
Najważniejsza zasada to wybrać właściwą tzw. szczęśliwą kulę, potem upuścić ją na tor z odpowiednią siłą i we właściwym miejscu i patrzeć błagalnie na jej bieg wypowiadając różne zaklęcia lub wykonując rytualne tańce. Czasami to nawet pomagało. Zaangażowanie całej grupy było ogromne. Kontuzje paznokci nie stanowiły żadnej przeszkody. Nawet nie spostrzegliśmy jak przewidziany czas zabawy minął, ale wrażenia zostały do końca dnia, szczególnie tym co to pierwszy raz……. Rozstaliśmy się z obietnicą, że musimy trenować, więc raz w miesiącu będziemy takie zabawy powtarzać.
Dnia 18 lutego 2017 (sobota) o godz.10.00 odbyło się zebranie sprawozdawczo-informacyjne w sali 136 (I piętro) Urzędu Dzielnicy Ursynów (Metro Imielin).
Na spotkanie licznie stawili się członkowie i sympatycy Stowarzyszenia. Prowadzącą była zastępca szefowej – Stasia Stec. Zarząd pochwalił się z działalnością i przedstawił zatwierdzone przez Radę Nadzorczą sprawozdanie finansowe za 2016 rok. Wszyscy członkowie w liczbie 110 osób udzielili Zarządowi absolutorium. Nikt nie był przeciw i nie wstrzymał się od głosu. Gościem była Pani Sylwia Nowacka –Dobosz z Zakładu Teorii i Metodyki Wychowania Fizycznego Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, która pokazała na 2 koleżankach i 2 kolegach na czym polegają jej badania seniorów w programie „Badanie wydolności osób po 60-tym roku życia”, rozdała ankiety chętnym zapraszając do udziału w badaniach. Po przerwie zaczęła się najważniejsza dla niektórych członków SKS cześć spotkania – czyli przedstawienie propozycji działań w 2017 roku. Bardzo liczna i ciekawa gama wycieczek jednodniowych i wielodniowych oraz imprezy cykliczne i okazjonalne aktywizujące „ruch i zdrowie”, czyli dewizę naszego Stowarzyszenia to to, co czeka na nas w tym roku w SKS.
21-02-2017 Uniejów- Baseny TermalneDnia 21-02-2017 (wtorek) byliśmy na Basenach Termalnych w Uniejowie. Cena 60pln. Jak zwykle spotkaliśmy się o godz. 8,00 przy Multikinie. Jedna osoba nam się rozchorowala i nie zglosila sie na zbiórkę. Kierowcą byl Przemek. Mknęliśmy więc do Uniejowa sprawnie, aby już przed 11 zanurzyć się w wodach termalnych basenów. Czas minąl bardzo szybko i po malym co nieco zjedzonym w pobliskim barze szczęśliwi choć troszkę zmęczeni wróciliśmy do Warszawy. Tym razem niektóre babcie zabraly odpoczywające na feriach wnuki. Kompleks Termalno-Basenowy, oferujący gorące kąpiele w leczniczych solankach termalnych, jest położony u podnóża XIV- wiecznego Zamku Arcybiskupów Gnieźnieńskich. W kompleksie znajdują się baseny kryte, otwarte oraz zespół odnowy biologicznej. Niecki zewnętrzne i osłonięte są zasilane leczniczą solanką termalną. W kompleksie mieści się również basen solankowo – uzdrowiskowy z ciepłą wodą oraz niezależny basen wewnętrzny z częścią ogólną i dziecięcą. Powierzchnia łączna lustra wody we wszystkich strefach to aż niemal 1500 m2. Termy Uniejów są miejscem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. A wybierać można spośród: pływalni, gorących solanek, basenu i komory lodowej, saun i gabinetów masażu, zjeżdżalni, dysz, biczy, jacuzzi i innych atrakcji wodnych. Wszystkich zrelaksowanych po chwilach spędzonych w nieckach basenowych oraz w strefie saun zapraszamy do restauracji z jedynym w Polsce czasem niepłatnym. 27-02-2017 Zapusty
Dnia 27-02-2017 roku od godz. 17,30 zakończyliśmy KARNAWAŁ 2017 testując tanecznie i nie tylko nowy lokal na Ursynowie. Restauracja „Bloki w słońcu” przy ul. Strzeleckiego 10E gościła nas w swych progach. Jak zwykle spotkała się nas tam spora gromadka. Wstęp kosztowal 5pln. Za to były bardzo chwalone przez wszystkich pączki w dowolnej ilości, napoje, tańce przy muzyce DJ-Grzegorza i jego partnerki oraz możliwości zjedzenia czegoś smacznego w miłym towarzystwie i przegadania wszystkich tematów dla tych co to nie chcieli balować w otoczeniu Warszawy nocą. Co trzeci szczęśliwiec dostał dodatkowe piwo, które zupełnie przypadkowo stawiał im kolega lub koleżanka, a opłacone było z zebranej opłaty za wstęp. Mam nadzieję, że wszyscy bawili się dobrze i przyjemnie spędzili wieczór – niektórzy pląsali w rytm muzyki do godz. 22. Teraz czekamy na obiecany Dzień Kobiet na spacerze kijkowym. W salach jadalnych można było porozmawiać bez przekrzykiwania muzyki, która rozbrzmiewała w podziemiach, gdzie całe ściany prezentowały Warszawę nocą.
Tego jeszcze nie było Harcerska akcja pomocy osobom starszym: Koordynatorka akcji poinformowała nas, że dnia 25.03.2017 w godz. 9:00 – 17:00, z przerwą na obiad 13:00 – 14:00, harcerze chcą pomagać osobom starszym;
Mogą: sprzątać, porządkować dom np. przenieść, wynieść, pozamiatać itp. Chętnie porozmawiają, pograją w gry, pójdą na spacer lub wspólne zakupy. Pomogą w gotowaniu, w prostej obsłudze komputera ( jak napisać i wysłać maila, oglądanie i segregowanie zdjęć, wyszukiwanie informacji).
Mogą też wykonać inne bezpieczne czynności (nie mogą np. myć okien).
Harcerze przychodzą w patrolach 5 – 10 osobowych. W takim patrolu jest jedna osoba pełnoletnia, pozostali to gimnazjaliści i licealiści. U jednej osoby patrol może być 1,5 godziny. Jeżeli jest potrzeba dłuższej pracy, to przychodzi drugi patrol.
Zgłoszenia do 15.03.2017 do Julii Ryszkiewicz tel.: 666-585-088, e-mail: j.ryszkiewicz@gmail.com.
08-03-2017 roku kijkowy Dzień KobietDziś jak zwykle spotkaliśmy się o godz.9,30 na spacer kijkowy, ale to nie był to taki zupełnie normalny spacer. Dziś obchodzimy wszak Dzień Kobiet. Były kwiaty, śpiewy i życzenia. Nie zabrakło też łakoci produkcji koleżanek i kolegów.Wszystkim Paniom: by zdrowie nam dopisywało, by uśmiech często gościł na naszej twarzy, byśmy zdobywały szczyty swoich marzeń, byśmy były kochane i szanowane i by zawsze chciało nam się chcieć.23-03-2017 roku Łochów-Chrzęsne-Kobylka
Dziś wycieczkowicze mogli pospać trochę dłużej, bo zbiórkę pod Multikinem mieliśmy o godz. 9,00. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić najbliższe okolice Warszawy. Słoneczko wesoło świeciło, więc my w wiosennych nastrojach i strojach zaopatrzeni w okulary słoneczne radośnie ruszyliśmy na podbój Łochowa, Chrzęstnego, Wołomina i Kobyłki. Zaczęliśmy od Łochowa z XIX – wiecznym Zespołem Pałacowo-Parkowym w dolinie rzeki Liwiec. Zaprojektowany przez czołowego architekta epoki Bolesława Pawła Podczaszyńskiego na zamówienie hrabiego Hornowskiego. Potem związany był z rodami Zamoyskich i Kurnatowskich. Częstym gościł tam Cyprian Kamil Norwid, a majatek ten był miejscem narodzin Medarda Downarowicza działacza niepodległościowego, bliskiego współpracownika Józefa Piłsudskiego, ministra, posła na Sejm II kadencji oraz wice Prezydenta Warszawy. Przez częściowo zalany mostek dotarliśmy na wyspę wokół, której wznoszą się rzeźby drewniane znanych osób polskiej kultury jak np. Maria Dąbrowska, Henryk Sienkiewicz, Maria Konopnicka, Janusz Korczak i wielu innych. Obok podziwialiśmy drewniany kościół Miłosierdzia Bożego przy Pałacu Łochów z 1932roku, który znalazł się w tym miejscu w 2009 roku. Potem tylko kilka minut jazdy i znaleźliśmy się w Pałacu w Chrzęsnem. To majątek z I połowy XVI w, który swą świetność uzyskał, gdy w XVII wieku nowy właściciel Stefan Dobrogost Grzybowski w miejscu dawnego dworu wzniósł pałac. Podziwialiśmy epokowe – XVII wieczne zabytki między innymi sklepienia krzyżowe z dekoracją sztukatorską na parterze oraz modrzewiowe stropy na piętrze. Kiedyś gośćmi w Chrzęsnem byli: 1, Cyprian Kamil Norwid – obecnie znajduje się tam mnóstwo pamiątek po tym wybitnym artyście z zachwycającą Pytią.
2, Władysław Podkowiński – czołowy przedstawiciel polskiego impresjonizmu, który w tej pięknej okolicy stworzył wiele dzieł malarskich np. „W ogrodzie”, „W agreście”, „Spotkanie” czy pierwszy w Polsce obraz plenerowy Wincentyny Karskiej. Poznaliśmy też historię nieszczęśliwej miłości malarza do żony przyjaciela Ewy Kotarbińskiej i związaną tym historię jego najsłynniejszego dzieła „Szał uniesień” 3, Szymon Kobyliński – grafik i rysownik również wpisał się w historię Pałacu w Chrzęsnem. Najbardziej urzekła nas multimedialna prezentacja. Hologram w Pałacu w Chrzęsnem, to historia majątku opowiedziana z perspektywy dwojga młodych ludzi zwiedzających obiekt, wzbogacona komentarzem przewodnika, poezją Norwida oraz wspomnieniami Podkowińskiego. Dla spotęgowania przekazu hologramu, wypowiedzi bohaterów ilustrowane są projekcją obrazów wykonaną techniką mappingu.Nasyceni wrażeniami udaliśmy się na bardzo smaczny obiad do Wołomina. Po obiedzie został do realizacji ostatni cel naszej wycieczki czyli odwiedzenie Bazyliki pod wezwaniem Świętej Trójcy w Kobyłce. Nie obyło się bez drobnych kłopotów, bo zastaliśmy drzwi świątyni zamknięte i nie znaleźliśmy nikogo kto mógłby je nam otworzyć mimo wcześniejszych zapewnień, że kłopotów takowych nie będzie. Upór i dociekliwość w rozwiązaniu problemu oraz stoicki spokój grupy dały efekty. Drzwi kościoła otworzyła nam siostra zakonna, którą znalazłyśmy w pobliskim przedszkolu. Warto było czekać, bo wnętrze nas zachwyciło.
Ufundowany przez biskupa Marcina Załuskiego barokowy kościół wybudowano w latach 1736-1740. Przepiękne freski Grzegorza Łodzińskiego nadal zdobią sklepienia i ściany świątyni. Wcześniej jednonawowy kościół z przepięknymi krużgankami od 2010 roku ma rangę bazyliki mniejszej. Licznymi opowieściami na temat świątyni obdarował nas obecny proboszcz Dziekan Prałat Jan Andrzejewski, który jak się okazało był naszym dobrym znajomym dla niektórych mieszkańców Ursynowa. Pracował w Parafii św. Katarzyny – pierwszy kościół dla Ursynowa oraz tworzył Parafię św. Tomasza na Imielinie w latach 80-tych XX wieku. Mimo, iż ksiądz właśnie wrócił ze szpitala były opowieści nie tylko o „Perle Baroku na Mazowszu” jak nazywa się tę piękną bazylikę, ale również wspominki prałata z czasów warszawskich. Kościół na zewnątrz i wewnątrz ozdobiono malowidłami na tynku. Mnie najbardziej zachwyciły dwie ambony – jedna do głoszenia kazań do wiernych, druga z ciągle wykorzystywaną funkcją chrzcielnicy. Wychodzących z kościoła powitał deszczyk wiosenny, który towarzyszył nam w powrotnej drodze. Wróciliśmy ok 18 zadowoleni z dobrze spędzonego dnia i pełni wrażeń. Znowu szefowa- Bożenka spisała się bardzo dobrze, za co dziękowaliśmy jej szczerze i serdecznie. Czekamy na następne udane wycieczki i spotkania.
29-03-2017 roku Powitanie wiosny w PowsinieZ niepokojem spojrzałam rano w okno, bo prognozy pogodowe na dzień 29-03-2017 wcale nie były takie optymistyczne. Całe szczęście powitało mnie radosne słoneczko i błękitne niebo. O 9,20 na Kabatach przy Metrze było zaledwie kilka osób, co wzbudziło niepokój u niektórych koleżanek. Ja wierzyłam, że w kilka minut będzie nas dużo więcej. Nie przypuszczałam, że aż tyle osób będzie pragnęło dziś witać wiosnę z nami w Powsinie. W imprezie wzięło prawie 100 osób, wg. moich rachunków 97, ale jak doliczymy prawie stałego imprezowicza – psa Taco oraz rodzinę Joli to będzie równa setka. Z okrzykiem lub śpiewem „Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty” cała kawalkada dotarła na polanę, gdzie już płonęło ognisko i czekały kiełbaski z dodatkami. Trudno ogarnąć tak ogromną grupę rozczłonkowaną na dużej przestrzeni, ale wykorzystałam niezawodny gwizdek i kilkakrotnie udało się mi oderwać koleżanki i kolegów od jedzenia, picia i zajęć w podgrupach. Zdołaliśmy grupowo powitać gości z Wawra, którzy nie zawiedli i stawili się w ilości 13 osób pod wodzą Janeczki i nawet pokonali nas dwukrotnie w przeciąganiu liny. Udało się też, choć z wielkim trudem przeprowadzić kilka zabaw grupowych nagradzając uczestników kolorowym kwiatkiem lub słoneczkiem. Wszyscy wiosennie udekorowani bawili się wspaniale. Miłym zaskoczeniem były drobne upominki. Powstały wskutek rozłąki właściciela z ulubionym drobiazgiem, którym postanowiliśmy podzielić się z bliźnim. Nie zabrakło też licznych zdjęć, śpiewów i oczywiście bugi dla wiosny.Z przykrością pożegnaliśmy Marzannę, która wylądowała w ognisku. Jeszcze tylko trochę piosenek wyśpiewanych, „książeczek przeczytanych” i po sprzątnięciu terenu ruszyliśmy w drogę powrotną z licznymi postojami na trasie do środków komunikacji miejskiej. Do domu dotarłam o 14,30 i wtedy zaczął padać deszcz. To się nazywa mieć szczęście – pogoda też nam dopisała, ale to normalne, bo ludziom życzliwym aura sprzyja.
więcej zdjęć w Albumie SKS Zosi Jankowskiej jest na Facebook
3-04-2017 o godz. 15,00 kręgle w Arenie na Ursynowie
Dziś znowu trenowaliśmy w Arenie zbijanie jak największej ilości kręgli. Nie wszystkim szlo bardzo dobrze, ale bawiliśmy się świetnie.
09-04-2017 Niedziela Palmowa w Łysech
Łyse to wieś zamieszkała przez chłopów, należąca do dóbr królewskich. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 1567 roku (Łyse). Nazwa pochodzi od słowa łyse – gołe, nie porośnięte niczym. Łyse należało do wójtostwa Plucice. Lustracja tych dóbr z 1576 roku wyjaśnia dlaczego nazywano ją właśnie Łyse. Zapisano wtedy: „Sioło Łyse- w niem włók 5 gruntu nader podłego, z których na ciesielstwo wolna włóka 1 była”. Była to uboga wioska, dawała niewielkie daniny. Istniał tu młyn, jednak mieszkańcy zajmowali się głównie robotą ciesielską. Przez następne wieki była to niewielka wioska należąca do dóbr królewskich, które były dzierżawione przez różnych szlachciców i magnatów. W czasach zaborów dobra królewskie zostały przejęte przez państwo pruskie (1795-1807), następnie przez państwo carskie. W końcu XIX wieku notowano tutaj około 220 desiat (około 220 ha). Wioska należała ówcześnie do gminy Rajsk. Pierwotnie mieszkali tu prawosławni (potem uniccy) Białorusini, jednak w ciągu wieków spolonizowali się. W 1921 roku w tej wsi notowano 15 domów i 78 mieszkańców, z czego 49 osób podało wiarę katolicką, a 29 prawosławną, jednak wszyscy podali się za Polaków. Zaczęliśmy naszą wyprawę kiedy cały Ursynów jeszcze spał. Już po drodze zauważyliśmy, że wszystkie samochody ciągną w kierunku gdzie i my podążaliśmy. Tak więc po drodze spotkaliśmy autokary z Warszawy i okolic, a na miejscu mogliśmy powitać nasze koleżanki, które również postanowiły dokładnie tak samo spędzić tę niedzielę. Na miejscu było tysiące ludzi. Pogoda nie zachwyciła nas od rana i niestety przez cały dzień nie rozpieszczała. Całe szczęście deszcz tylko nas parę razy postraszył. Za to radością napawały nas kolory palm, kwiatów i jajeczek różnistych prezentowanych na jarmarku. Niedziela Palmowa w Łysech to promocja folkloru Kurpi Zielonych. Oprócz tego można było kupić wyroby miejscowe, te świąteczne jak wędliny, sękacze, chleby, kołacze czy też napitki alkoholowe jak również wytworzone przez miejscowych artystów. Dla chętnych prowadzone były warsztaty, gdzie doświadczone Kurpianki pokazywały jak powstają te wszystkie cudeńka. Uroczystościom od niemal pół wieku towarzyszy konkurs na najpiękniejszą palmę wielkanocną, który stanowi jeden z głównych elementów barwnego święta odbywającego się w samym sercu kurpiowszczyzny. W tym roku była ich ponad setka. Prezentacja palm biorących udział w konkursie wykonanych przez szkoły, organizacje oraz prywatne osoby zachwyciła ilością, barwnością oraz wysokością. Uroczystej procesji palm ze starego kościoła św. Anny do nowego przewodniczył biskup łomżyński Janusz Stepnowski, który pobłogosławił nas z samochodu opuszczając uroczystości. Mieszkańcy Kurpiowskiej Puszczy Zielonej należą do najmłodszych zespołów osadniczych Polski. Kościół pod wezwaniem św. Anny w Łysych to kościół drewniany w stylu kurpiowskim, szalowany pionowymi deskami. Zbudowany przez miejscowych cieśli w latach 1876 – 1882 na miejscu dawnej (wzniesionej w 1789 roku) drewnianej kaplicy staraniem księdza Józefa Gadomskiego.. Cenne są obrazy umieszczone w kościele, a wartość zabytkową ma obraz Św. Anny w głównym ołtarzu malowany w 1789 roku i stara figura Pana Jezusa na krzyżu z ołtarza bocznego. Obok kościoła stoi drewniana dzwonnica o wysokości 20m i plebania drewniana zbudowana w 1880 roku. Ostatnio remontowany w latach 1965 – 69. Od czasu wystawienia nowego murowanego kościoła nieużywany. Obok niego znajduje się zabytkowy krzyż powstańczy z 1863 roku. Po uroczystej mszy komisja wybrała najpiękniejsze palmy, choć dla mnie wszystkie były cudne. W kategorii palm wykonanych indywidualnie zwyciężyły panie: Halina Maria Nosek z Lipnik; Julia Kowalczyk z Plewk, kategoria szkół podstawowych to pierwsze miejsce dla Szkoły Podstawowej im. H. Sienkiewicza w Łysych oraz Szkoły Podstawowej im. Stacha Konwy w Dębach, natomiast w kategorii pozostali na najwyższym podium stanęli Rada Pedagogiczna przy Zespole Szkół w Lipnikach; Zespół Szkół Powiatowych w Łysych; Biblioteka Szkoły Podstawowej im. H. Sienkiewicza w Łysych. Na scenie oprócz występów artystycznych można było zauważyć notabli z ministrem środowiska na czele. Po regionalnym obiedzie w Restauracji Kurpianeczka, zaopatrzeni w palmy, inne wiktuały i pamiątki wróciliśmy do Warszawy.
W tym roku jeszcze planujemy odwiedzić ten region uczestnicząc w weselu kurpiowskim w Kadzidle. (Wykorzystalam tu informacje z obserwacji i miejscowych portali internetowych)
12-04-2017 kijkowe Jajeczko
Dziś oprócz środowego spaceru z kijkami zaplanowaliśmy jajeczko. Prognozy pogodowe nie były pomyślne, ale o 9.30 na Kabatach zameldowało się 20 osób gotowych do marszu mimo, że deszczyk straszył nas, a wiatr puszył nie tylko nieosłonięte włosy. Dotarliśmy dzielnie na polanę, gdzie na tradycyjnie udekorowanym stole z białym obrusem pojawiły się wyroby własne i z zaprzyjaźnionych sklepów. Na suto zastawionym stole były m.in. śledzie, jajeczka w różnej postaci i kształcie, biała kiełbasa, słodkości i napitki. Ratunkiem przed zimnem i wiatrem była gorąca herbatka i nasza radość z nadchodzących świąt oraz szczere życzenia z uściskami. Niestety chłód, wilgoć oraz nasilający się wiatr wygonił nas troszkę wcześniej niż to zwykle bywało do domu, ale to i dobrze, bo każdy z nas ma jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia przed świętami. Wszystkim życzymy
Dostaliśmy informacje od Agnieszki i Andrzeja, którzy przebywają u wód w Krynicy Górskiej i jest im tam bardzo dobrze. Dzięki naszym staraniom w trakcie SKSowego wesela mogliśmy pomóc im pobyć troszkę dlużej wspólnie w tej pięknej okolicy. Są nam bardzo wdzięczni i przesylają pozdrowienia.
21 do 28-04-2017 Zakopane
21-04-2017 Po długiej podróży Polskim Busem dobrnęliśmy do Zakopanego. Wystartowaliśmy rankiem z Wilanowskiej. Im byliśmy dalej od Warszawy tym spotykaliśmy na drodze coraz więcej śniegu. Zakopane powitało nas słońcem i zalegającym śniegiem, tak że przeciągnięcie walizki nawet te kilka metrów do Ośrodka Wypoczynkowego Kolejarz nie było łatwą sztuką. Dzisiejszy dzień to tylko zakwaterowanie, zapoznanie się z kolegami i najbliższym terenem. Wieczorem rekonesans na Krupówkach i wylądowaliśmy w Watrze na piwie i tańcach. Jakoś po nikim nie widać było trudów podróży. Poniżej możecie zobaczyć widoki jakie my podziwiamy z okien Ośrodka oraz nas na trasie do….. i na tańcach w typowych góralskich butach tanecznych. Do usłyszenia jutro. Zaczynamy bladym świtem od gimnastyki na śniegu.
22-04-2017 Pogoda nie rozpieszczała nas cały dzień, ale dałyśmy radę. Po śniadaniu wszyscy ruszyli na wyprawy. My rozpoczęliśmy na ulicy Sienkiewicza, aby po załatwieniu rezerwacji na wieczorny koncert udać się w kierunku kolejki na Gubałówkę. Potem nie bacząc na opady przelotne poszliśmy różnymi dziwnymi skrótami w kierunku Krzeptówek. Urzekały nas widoki zaśnieżonych szczytów,malownicze chaty góralskie oraz rwące strumyki, które pokonywałyśmy. W Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej trafiłyśmy na pielgrzymkę ze Słowenii. Potem jeszcze tylko zachwyty nad „Starówką Zakopiańską” i powrót do Ośrodka, aby po obiedzie i krótkim wypoczynku znowu ruszać na podbój Zakopca. Tym razem trasa podboju była krótka, ale za to intensywnie śnieżona mocno sypiącym śniegiem. Dzielnie jednak – prawie w komplecie dotarliśmy do uroczego pubu, gdzie miał odbyć się koncert chłopaków z Boliwii. Najpierw był krótki koncert, a potem zaczęły się tańce. Przy okazji uczestniczyliśmy w urodzinach dzieci właścicieli lokalu. Na parkiecie nie mieli do nas startu.
23-04-2017 – imieniny Wojciecha i Jerzego. My mamy dwóch solenizantów. Przy okazji wszystkim solenizantom, których nie możemy osobiście uściskać składamy życzenia – marzeń spełnienia. Znowu grupy rozeszły się w wyznaczonych przez siebie kierunkach. My poszliśmy pieszo na Gubałówkę bliżej nieokreślonym szlakiem, starając się brnąć w górę przez śniegi, tymczasowe strumyki i błota. Udało się. Na górze spotkaliśmy tych leniwych co to pojechali kolejką lub busikiem. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z owczarkiem, owieczką i innymi góralskimi akcesoriami. Poczyniliśmy przygotowania zakupowe dla solenizantów i zjechaliśmy kolejką na dół. Po obiadokolacji rozpoczęliśmy hulanki imieninowe. Solenizanci suto zastawili stoły jedzeniem i napitkiem. Była muzyka, a więc jak zwykle zabawa wspaniała do północy.
24-04-2017 Nareszcie słonecznie. Wszyscy po śniadaniu udali się w góry. Nasza grupa postanowiła sprawdzić co zmieniło się w Dolinie Kościeliskiej. Było cudnie, ale sami możecie zobaczyć jak widoki różniły się od tych zeszłorocznych. Inna grupa pojechała na Kasprowy i też mieli co podziwiać. Wieczorem idziemy posłuchać góralskiej muzyki na Krupówkach…
Tam gdzie zbiera się nasza gromadka – tym razem w Kolorowej, nie ma mowy o statecznym słuchaniu. Ruszyliśmy więc w tany. Znowu niektórzy balowali do późnej nocy.
25-04-2017 Rano powitało nas słońce, więc po śniadaniu każdy ruszył w wybranym kierunku. Nieprzyjemna przygoda spotkała grupę zmierzająca kolejką na Kasprowy, bo kolejka nie jeździła – wiał halny. My wybraliśmy się na Kalatówki, a niektóre dotarły nawet na Kondratową. Już z Kolejarza ruszyłyśmy pieszo Bulwarem Słowackiego. Po drodze krótki odpoczynek w kompleksie pałacowym Kuźnice i tuż przy nieczynnej kolejce na Kasprowy weszliśmy na szlak. Cudne słońce opalało nasze twarze. Niezapomniany widoki i słoneczko czekało również na tych co wybrali się na Głodówkę.
2017-04-26 Pogoda pod tzw „zdechłym Azorkiem” więc dziś sprawdzaliśmy nowe termy w Chochołowie. Cena zachęcająca i pobyt bez ograniczeń czasowych. Korzystaliśmy zarówno z basenów na powietrzu jak i tych działających kojąco. Można też posiedzieć w saunie lub jaskinie solnej. Wspaniały wypoczynek i regeneracja.
2017-04-27 To już ostatni nasz dzień pobytu w górach. Każdy ruszył w dowolnie wybranym kierunku. Niektórzy w góry inni na zakupy, a jeszcze inni do Ośrodka Sportu w Zakopanym na sprawdzenie jak padają kręgle w Zakopanem. Wieczorem wieczorek pożegnalny. Mnóstwo zabawy, nagród i konkursów. Odbył się wybór najmilszych uczestników. Ciężko było wyróżnić kogoś, gdyż cała grupa spisywała się wspaniale, ale w końcu udało się.
2017-04-28 Rano nad Gubałówką żegnała nas fantastyczna tęcza. Jak tylko zajęliśmy miejsca w autobusie do Warszawy zaczął padać deszcz i tak było do samej Warszawy.
18 -05-2017 Supraśl i Bialystok
18 maja 2017 punktualnie o godz. 7,00 w piękny słoneczny poranek ruszyliśmy na Podlasie. Niestety droga A8 ciągle jest w budowie, więc odcinkami jechaliśmy bardzo sprawnie aby za kilka km wlec się z maksymalną prędkością 40km, bo budowaaaa.
Nie psuło nam to dobrego samopoczucia i tylko o 40min spóźnieni dotarliśmy do Supraśla – perły Podlasia. Jedno jest tylko miasto na całym Podlasiu ukryte w środku Puszczy Knyszyńskiej i mające ponad 500-letnią tradycję, które złotymi zgłoskami wpisało się w historię Polski, Białorusi i Litwy to właśnie to , do którego przybyliśmy. Celem naszym był Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy. W 1498 r. wojewoda nowogródzki i marszałek Wielkiego Księstwa Litewskiego Aleksander Chodkiewicz wraz z arcybiskupem smoleńskim Józefem Sołtanem założyli monaster w Gródku nieopodal późniejszego Supraśla. Jednak życie świeckie skupione wokół istniejącego tam zamku przeszkadzało duchowemu skupieniu mnichów, dlatego też w dwa lata później przenieśli się na uroczysko Suchy Hrud, co dało początek Ławrze Supraskiej. Akt erekcyjny został potwierdzony przez króla Aleksandra Jagiellończyka.
Zaczęliśmy od Muzeum Ikon w Supraślu, które zajmuje część siedemnastowiecznego Pałacu Opatów, wchodzącego w skład zabudowań monasteru Supraskiego. Doktryna Kościoła prawosławnego ma swój niepodzielny i jednolity wizerunek, przejawiający się w obrzędowości religijnej, jej sztuce i symbolice. Tak też została skomponowana ekspozycja stała w Muzeum Ikon w Supraślu. Jej nastrój i aranżacja, przenosi widza w nieznaną, tajemniczą przestrzeń, która budzi emocje, przenikając do najgłębszej duchowości. Niezwykłe doznania, jakie towarzyszą podczas zwiedzania muzeum, potęguje wszechobecna muzyka, jednogłosowy śpiew chóralny, służący kontemplacji świętych wizerunków. Ikony prezentowane w konstrukcjach przypominających katakumby rzymskie, w otoczeniu polichromii ściennych grupowane są w poszczególnych pomieszczeniach tematycznie: Świątynia na potrzeby modlitwy, ikony podróżne, ikony Chrystusa, najliczniejsze Ikony Matki Bożej czy też Święto Jordanu.
Główną świątynią monasteru jest gotycka cerkiew p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Choć oryginalną budowlę z początku XVI w. wysadzono w powietrze w trakcie II wojny światowej (1944 r.), współcześnie górują nad miastem wieże zrekonstruowanej świątyni. Znawcy sztuki podkreślają wyjątkowość cerkwi Zwiastowania. Cerkiew obronna Zwiastowania NMP w Supraślu (1503-1511) z jej wspaniałą architekturą i ikonografią wywiedzioną z bizantyjskiego kręgu kultury bałkańskiej połowy XVI w. była świątynią wyjątkową, należącą do najwybitniejszych obiektów architektury i sztuki przedstawieniowej na świecie.
Obok znajduje się Cerkiew św. Jana Teologa. Wzniesiona z czerwonych cegieł w końcu XIX w ( 1890) Służy wiernym (i mnichom) jako ciepła, zimowa cerkiew. Przybudowana została do istniejącego południowego korpusu monastycznego, łącząc się bezpośrednio z nim. Na długo przed powstaniem kompleksu klasztornego, wysoka skarpa nadrzeczna była dogodnym miejscem do założenia obozowiska. Niemal z każdej strony dostępu do supraskiego ostrowa broniły bory, bagniste łąki, rzeka Supraśl, a także rzeczki Brzozówka i Grabówka . Usytuowanie służyło również prowadzeniu eremickiego życia przez schimików – pustelników, którzy odłączali się od wspólnoty zakonnej i samotnie spędzali żywot w zrobionych przez siebie pustelniach. Wedle tradycji i przekazów eremy mnisze znajdowały się na pierwszej wysokiej skarpie w dole rzeki na tzw. Patelni, będącej współcześnie częścią Supraśla. Jeszcze na początku XIX miejsce to nazywane było mianem „Uroczyska Pustelnia”. Jadąc do Białegostoku obejrzeliśmy miejsce kręcenia filmy „U Pana Boga w ogródku” i dotarliśmy na regionalny obiad na Białostockim Rynku. Po obiedzie w towarzystwie Pana Waldka, który był naszym przewodnikiem udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Ja zwiedzałam go z wielkim sentymentem, bo to moja wojewódzka metropolia z lat młodości – wszak urodziłam się w pięknym mieście nad Narwią i Podlasianka jestem.
Obejrzeliśmy Rynek z Ratuszem, Cerkiew św. Marii Magdaleny, Nowy Gmach Filharmonii i Opery, urokliwy Kościół św. Rocha, Zespół pałacowo-ogrodowy Branickich oraz Zespół Bazyliki Archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wróciliśmy wieczorem pełni wrażeń- znowu była to udana wycieczka.
22 -05 do 06-06-2017 Wicie Pobyt nad morzem u progu letnich wakacji. Tym razem pojechaliśmy w nieznane choć sprawdzone (komputerowo i telefonicznie). Wicie to malutka miejscowość (około 5o stałych mieszkańców). Położona dokładnie w połowie linii Wybrzeża na 262-gim kilometrze między wschodnim a zachodnim krańcem naszej części Bałtyku. Upamiętnia to stosownym napis na kamieniu narzutowym umieszczonym na centralnym placyku Wici. Mieszkaliśmy w wygodnym domu, który z daleka można było rozpoznać po 3-piętrowej wysokości, ale przede wszystkim po helikopterze usadowionym na trawniku w ogrodzie. Niektórzy dopatrzyli się w nim pewnego podobieństwa do francuskiego Caracala. Pokoje były komfortowe, a konieczność korzystania ze schodów tłumaczyliśmy potrzebą rozruszania nóg. Do tego nadawały się też długie spacery po rozległej pięknej, i pustej wtedy plaży. Można nią dotrzeć do Jarosławca (6-7 km). Doskonaleniu zdrowia służyły również tańce przy ognisku, piwie i „nalewce szefa”. Niektórzy doszli do takiej wprawy ,że potrafili tańczyć z wdziękiem na stole. Zwiedzaliśmy też okoliczne osobliwości jak założone przed ćwiećwieczem ogrody zajmujące kilkanaście hektarów i „Dolinę Charlotty”, malownicze ZOO utworzone przez entuzjastów umiejących zabiegać o unijne dotacje. Byliśmy też w pobliskim Darłowie (ze świetną przewodniczką wynalezioną przez Anię) i Darłówku wspaniale odnowionym za unijne pieniądze. Zabrakło nam tylko kontaktu ze światem , bo w Wiciach i okolicznych miejscowościach w maju nie ma żadnej komunikacji. Na dodatek sklepy były zamknięte więc podczas wycieczek obok zabytków i krajobrazów wielkim zainteresowaniem cieszyły się Biedronki. Wróciliśmy zdrowi i opaleni. Relacja Stasi, a zdjęcia Ani 2017-06-03 Parada na 40-LECIE Ursynowa Kochani , Spotykaliśmy się na paradzie w gronie nielicznym, ale wesołym i ślicznym co możecie stwierdzić naocznie. Parada ruszyła z 45min opóźnieniem. Całą drogę od Metra Ursynów do Metra Imielin umilał nam Zespół Taneczny z SGGW „Promni” Przypomnieliśmy więc sobie przyśpiewki ludowe. Przez krótki odcinek sam Burmistrz Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy szedł tanecznym krokiem w naszym towarzystwie. Parada zakończyła się pod Urzędem, gdzie mogliśmy delektować się smacznym tortem, podziwiać występy lub wybić własnoręcznie kolejny egzemplarz monety 40-lecia Ursynowa. Nasze spotkanie zakończyliśmy jak zwykle na wspólnym spożyciu napojów chłodzących. 17 czerwca -sobota od godz. 12,00 na Torze Slużewiec byl kolejny Dzień Warszawskich UTW Jak zwykle liczna reprezentacja SKS uczestniczyla we wszystkich imprezach zaplanowanych dla nas w ten sloneczny dzień na Torze Wyścigów Konnych. 2017-06-18 Wesele Kurpiowskie w Kadzidle. W tym roku dokładniej poznajemy kulturę kurpiowską. Byliśmy na niedzieli Palmowej w Łysech, a tym razem pojechaliśmy na wesele kurpiowskie do Kadzidła. Jak przed dziesiątkami lat, tylko Para Młoda wybrana została z Zespołu Folklorystycznego „Kurpianka” i wcieliła się w główne role bohaterów widowiska obrzędowego, jakim jest wesele kurpiowskie, rokrocznie odtwarzane przez Kadzidlański Ośrodek Kultury. Impreza rozgrywa się w kilku miejscach, zgodnie z przebiegiem tradycyjnego wesela. Podczas niej uczestnicy i widzowie stają się gośćmi weselnymi, mogą kosztować potraw regionalnych oraz tańczyć z Młodymi. Wydarzeniu towarzyszą kiermasze i pokazy rękodzieła ludowego, przejazdy furmankami, barwne orszaki ślubne, zabawy ludowe i inne atrakcje. Tak jest w Kadzidle od 1994 roku, zawsze w trzecią niedzielę czerwca. Podobnie było w tym roku. Zjawiliśmy się w Kadzidle odrobinę spóźnieni. Przewodniczka Krysia – rodowita Kurpianka powitała nas przy Restauracji Impresja, pokazała kilka najważniejszych, zabytkowych miejsc w Kadzidle i zaprowadziła w miejsce tzw „chaty weselnej”. O godz. 11.00 w Zagrodzie Kurpiowskiej rozpoczęło się widowisko Wesele Kurpiowskie. Zaczęto „Wybiór do ślubu”. Para młoda i ich goście przeszli w korowodzie do kościoła, gdzie o godz. 12.00 była inscenizacja zaślubin.Czasami jak znajdzie się faktyczna para młoda jest to autentyczny ślub. O godz. 13.30 wszyscy wrócili do Zagrody, w której przywitał gospodarz czyli Wójt Kadzidła. Wręczono Nepomuki, czyli wyróżnienie od rady gminy. My w tym czasie dowiedzieliśmy się trochę o pięknym zabytkowym kościele pod wezwaniem Św. Ducha. Dalszy ciąg Wesela to „Powrót od ślubu” w wykonaniu Zespołu Folklorystycznego „Kurpianka-Cepelia” i Festiwal Folkloru Weselnego. My na 15,30 udaliśmy się na obiad, a potem ruszyliśmy w stronę Warszawy. Inni mieli dalszy bogaty program wesels. O godz. 18.00 koncert zespołu Blue Veins, o godz. 19.00 wystąpi Za Pięć Dwunasta, a o godz. 20.30 – gwiazda wieczoru, zespół Łzy. Dojechaliśmy po 20,00 wszyscy zadowoleni. Znowu była to udana wyprawa. i zaprowadziła w miejsce tzw „chaty weselnej”. O godz. 11.00 w Zagrodzie Kurpiowskiej rozpoczęło się widowisko Wesele Kurpiowskie. Zaczęto „Wybiór do ślubu”. Para młoda i ich goście przeszli w korowodzie do kościoła, gdzie o godz. 12.00 była inscenizacja zaślubin.Czasami jak znajdzie się faktyczna para młoda jest to autentyczny ślub. 2017-06-22 Muzeum Ukrainy, Radziejowice oraz w rytmie country Wycieczka niby krótka, ale za to bardzo bogata programowo i różnorodnością. Zaczęliśmy od wizyty w Dworku, gdzie jest rodzinne prywatne Muzeum Ukrainy. Dzięki zaangażowaniu Pani Oli i jej rodziny mogliśmy podziwiać liczne zbiory wyposażenia domu, bogatą bibliotekę oraz inne pamiątki z typowego dworku polskich kresowiaków. To gospodarstwo zachwyciło nas bogactwem zgromadzonych mniejszych i większych rzeczy jak np. pierwsza drewniana pralka. W samo południe znaleźliśmy się w Radziejowicach, gdzie renesansowy dwór z XVII w. przybrał formę barokowego założenia pałacowego powiązanego z rozległym ogrodem. Gościli tam królowie Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski. Słynący z gościnności i zamiłowań artystycznych pałac przyjmował ludzi kultury i sztuki. Bywali tu malarze, literaci i dziennikarze: m.in. Juliusz Kossak, Henryk Sienkiewicz, Lucjan Rydel i mieszkający w pobliskiej Kuklówce Józef Chełmoński. Zniszczony w II wojnie światowej został odbudowany i znowu stał się Domem Pracy Twórczej. Stałym rezydentem przez trzydzieści lat był Jerzy Waldorff. Co roku w pierwszym tygodniu lipca odbywa się tu Letni Festiwal im. Jerzego Waldorffa. Podczas naszej wizyty podziwialiśmy wystawę licznych obrazów Józefa Chełmońskiego. Po nasyceniu oczu obrazami i wysłuchaniu ciekawych informacji na temat tego wspaniałego artysty udaliśmy się w klimaty Dzikiego Zachodu czyli na Rancho w Dolinie. Tam nasyciliśmy żołądki potrawami z grilla, sprawdziliśmy celne oko w rzucaniu podkową do beczki, strzelając z łuku czy też z wiatrówki. Były indiańskie kręgle, koniki i inne konkurencje. Tańczyliśmy w rytm muzyki country. Czas szybko minął. W drodze powrotnej rozbawieni śpiewaliśmy piosenki i wspominaliśmy zabawę. Rozstaliśmy się w postanowieniu, że wkrótce wrócimy na Rancho w Dolinie, bo to wspaniała zabawa. 03 do 07-07 2017 Kajaki na BuguW tym roku groziło nam, że spływu kajakowego nie będzie. Propozycja jaką dostaliśmy od Fundacji AVE przerosła możliwości finansowe wielu chętnych. Spływ odwołano. Jednak zaangażowanie Basi Załuskiej doprowadziło do tego, że 03-07-2017 o godz. 10,00 mogliśmy spotkać się na Placu Bankowym i udać się do Serpelic czyli naszej bazy, w liczbie 28 osób (niektórzy już zorganizowali sobie inne formy wypoczynku w tym czasie). Cześć osób zakwaterowano w budynku hotelowym, a pozostali zostali rozlokowani w domkach campingowych. Mnie trafiło się wspólne mieszkanie z Agnieszką i Andrzejem. Zaczęliśmy od spotkania integracyjnego na tarasie, które trwało do późnego wieczora. Inni też integrowali się w podgrupach w wybranych przez siebie formach. Były spacery do lasu, do sklepu oraz nad Bug i kąpiele w nurtach rzeki.04-07 pierwszy dzień wiosłowania. Na rozgrzewkę Leszek zaplanował trasę –na mapce zaznaczona na czerwono z Gnojna do Serpelic ok 8km. Trochę z błaganiem patrzyliśmy w niebo, bo nie była to wymarzona pogoda. Jak zwykle wszyscy rzucili się do czerwonych kajaków, pasujących do ręki wioseł w różnych kolorach i ruszyliśmy na wodę, aby rozpocząć spływ kajakowy malowniczą rzeką Bug. Szlak prowadził przez park krajobrazowy „Podlaski Przełom Bugu”- Jest to unikalne miejsce z dużymi kompleksami leśnymi, szczególnie cennymi łęgami wierzbowo – topolowymi. Niskie brzegi rzeki oraz obrzeża starorzeczy tworzą środowisko bytowania licznej grupy zwierząt: czapli siwej, bobra, bociana czarnego oraz puchacza. Dla tak wytrawnych kajakarzy jak my jest to szlak łatwy, nieuciążliwy, ale bardzo malowniczy. Rzeka Bug zachowuje tu swoją dzikość, z licznymi wyspami często zmieniając kierunek tworząc ostre zakręty i pozostawiając starorzecza zwane bużyskami. Wokół jednej wyspy zorganizowaliśmy zawody, bo Bug to rzeka gdzie z taką samą trudnością płynie się z prądem (szczególnie jak wiatr w oczy dmucha) jak i pod prąd. Zwyciężyli Krysia z Markiem. Deszcz tylko nas postraszył więc szybko dotarliśmy do celu. Wieczorem tzw. wieczorek zapoznawczy z muzyką i „książkami”. 05-07 Rano pogoda znowu nas straszyła, ale przygotowani i na taką ewentualność dzielnie ruszyliśmy na wodną trasę, która miała być znacznie dłuższa z licznymi zakolami. Kajaki spławiliśmy na wysokości Mielnika przy przeprawie promowej. Jako, że musieliśmy czekać, aż prom odpłynie od naszego brzegu to mogliśmy podziwiać niezwykłe walory krajobrazowe Bugu, podobne do nadniemeńskich okolic opisywanych w powieści E. Orzeszkowej „Nad Niemnem” i panoramę Mielnika – Górę Zamkową z ruinami XV-wiecznego kościoła zamkowego, cerkiew z 1825 roku, kościół z 1913 roku, drewnianą cerkiew cmentarną z 1777 roku, grodzisko wczesnośredniowieczne (XI-XII wiek) z zachowanymi fragmentami wał i fosy od strony wsi, odkrywkową kopalnię kredy oraz rezerwat przyrody „Uszeście”. Kiedy już wszyscy byli na wodzie płynęliśmy powoli delektując się widokami. Deszcz znowu nas tylko postraszył. Tym razem dopłynęliśmy do mostu i tam wysiedliśmy, aby nie moknąć. Przygoda spotkała nas pod remontowanym mostem kolejowym, bo można było być obsypanym budowlanymi akcesoriami przepływając pod nim. Wieczorem było ognisko, na którym śpiewaliśmy, opowiadaliśmy dowcipy i wspominaliśmy poprzednie spływy oraz spożywaliśmy smaczne jak zwykle jedzenie przygotowane przez obsługę ośrodka. 06-07 Powitało nas słoneczko radosne toteż ochoczo ruszyliśmy na ostatni odcinek spływu. Zaczęliśmy w miejscu wczorajszego zakończenia i płynęliśmy w stronę Drohiczyna. Pogoda dopisała to i niektórzy opalanki na kajaku uskuteczniali. Był też postój na przepięknej piaszczystej plaży. Czas minął bardzo szybko. Jeszcze tylko wieczorek pożegnalny i zielona noc. Organizatorka – Basia podsumowała nasz tym razem krótki spływ. Były piosenki o tym co nas tu spotkało, oraz nagrody i wyróżnienia – jak to na kolonii bywa. Tańce, hulanki i swawole trwały do północy, bo……..07-07 Koniec kajakowania. Po śniadaniu i podziękowaniu obsłudze za „smaczną kuchnię”, spakowani ruszyliśmy do Drohiczyna, aby zwiedzić tę piękną gminę. Część spacerowała, a niektórzy udali się do Muzeum Diecezjalnego i na regionalne przysmaki. Jeszcze tylko spojrzenie z Góry Zamkowej na Bug i urocze Podlasie. Pełni wrażeń z postanowieniem udziału w następnych spływach przybyliśmy wieczorem do Warszawy. 01-08-2017 73-rocznica Powstania Warszawskiego na Wiśle
01-08-2017 roku zebraliśmy się na przystani WKW w Wawrze przy Wale Miedzeszyńskim 295, aby dzięki Fundacji AVE wziąć udział w XII Spływie Kajakowym Wisłą przez Warszawę – Miasto Nieujarzmione. Jak zwykle stanowiliśmy liczną grupę. Na przystani powitała nas p. Agnieszka. Po zameldowaniu się każdy dostał czerwoną czapeczkę z napisem „Pamiętamy”. Zauważyliśmy liczne grono ratowników z p. Leszkiem na czele, co nas niezwykle ucieszyło, gdyż niektórzy pamiętali wywrotki z ubiegłego roku. Najpierw były wspomnienia 16-letniej w 1944r uczestniczki Powstania Warszawskiego p. Walentyny Słoneckiej ps. „Wala”, strzelca i łączniczki z Batalionu „Oaza”. Potem wspólne śpiewanie piosenek nie tylko powstańczych przy pomocy solistów – Agnieszki Kozłowskiej-sopran oraz Bogdana Śliwy-barytona. Gdy zbliżała się Godzina „W” każdy dostał przydzielony kajak, kapok i wiosła i ruszyliśmy na wodę. W tym roku nasza grupa nie miała szczęścia do ulubionych kajaków Vista i na początku nie wszystkie chciały nas słuchać i płynąć dokładnie w zaplanowane miejsce, ale Wisła jest szeroka więc daliśmy radę. Nasz spływ na kilka minut zatrzymała parada statków, bo każdego roku coraz więcej jednostek pływających chce w ten sposób oddać hołd tym wszystkim, którzy oddali życie w nurtach rzeki, spiesząc na pomoc walczącej stolicy zarówno od strony praskiej jak i tych emisariuszy co próbowali dostać się na brzeg praski. Hitlerowcy patrolowali rzekę z wody, brzegu i mostów przez 24 godziny na dobę, dlatego wielu z nich oddalo życie. Tuż przed godz. 17,00 tradycyjnie utworzyliśmy kawalkadę z flagami, tabliczkami i flagami. Parada kajaków z transparentami „01sierpnia 1944 – Pamiętamy” , „Wisłą przez miasto nieujarzmione” i „Fundacja AVE” robiła wrażenie na tych co na brzegu lub mostach stali. Potem jeszcze tylko wyścig o Kotwicę Powstania 1944 na dystansie 500m. Mimo, że kajak nie zawsze „słuchał” naszych poleceń i wiekowo odstawaliśmy od innych uczestników wyścigu, naszej osadzie udało się pokonać liczne załogi i zająć III-miejsce. Ze względu na niski stan wód na Wiśle spływ zakończył się na Żoliborzu na wysokości Cytadeli, gdzie zostały wręczone nagrody wyścigu oraz każdy mógł zjeść biało-czerwone lody. Nasza grupa jeszcze długo w pobliskim pubie wspominała ten super spływ przy śpiewie piosenek powstańczych. Bardzo dziękujemy Fundacji AVE za wspaniałe wydarzenie i za przepiękną lekcję historii. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku też uda nam się wziąć udział w jeszcze liczniejszym gronie członków i sympatyków SKS.
02-09-2017 Parada Seniorów na UW Mimo deszczu i ochłodzenia całkiem przyzwoita grupa zebrała się o 11,30 na rogu ulic Smolna i Nowy Świat, aby ruszyć z Ronda gen. Charles’a de Gaulle’a w corocznej Paradzie Seniorów. Uczestniczyli seniorzy z różnych stron Polski. Spotkaliśmy Poznaniaków, Gdańszczan i innych bardziej lub mniej oddalonych od Warszawy miejscowości. Tuż obok nas szła grupa z Piotrkowa Trybunalskiego, której bardzo podobała się nasz piosenka „wycieczkowy toast” i uczyli się jej usilnie. Byliśmy kolorowi i rozbawieni. Śpiewając dotarliśmy na teren Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie ze sceny powitał nas Wojciech Pijanowski, Maciej Orłoś i inne znane z telewizji i nie tylko osoby. Tańce, darmowa kawa i grochówka to główne atrakcje oprócz licznych spotkań z znanymi ludźmi, oraz namioty gdzie można było poprawić urodę, dowiedzieć się jak zadbać o zdrowie i kondycję. Szkoda, że padający drobny deszczyk zakłócał nam pełne uczestnictwo i wyganiał bardziej wrażliwych. Gwiazdą był „Tercet Egzotyczny” z ciągle we wspaniałej formie wokalistką Izabelą Skrybant-Dziewiątkowską .Trudno uwierzyć, że założony w 1963 roku zespół wykonujący muzykę latynoamerykańską ma ciągle tę samą solistkę, która w następnym roku będzie obchodzić 55 lat na scenie. Na zakończenie występu Gwiazda zaśpiewala największy przebój „Pamelo żegnaj”, który śpiewali wszyscy – wszak to przebój naszego pokolenia. Zrobiliśmy kilka fotek z kolegami z innych miejscowości oraz z życzliwym seniorom posłem Michałem Szczerbą. Myślę, że w następnym roku znów spotkamy się na Paradzie Seniorów. 04-09-2017 do 10-09-2017 zielonogórskie 2017-09-04 O 6,00 wszyscy zajęli wylosowane miejsca w autobusie i ruszyliśmy w stronę Poznania, który był pierwszym etapem zwiedzania. Pogoda zupełnie przyzwoita, więc z przyjemnością spacerowaliśmy po Ostrowie Tumskim (wyspa z katedrą) w Poznaniu z Panią Przewodnik czerpiąc m. in. wiedzę na temat chrztu Mieszka I- Gotyckiego kościoła z XV w. Najświętszej Marii Panny. Powstał on na miejscu rezydencji książęcej X w.: palatium (prawdopodobnie pierwsza budowla polskiej architektury murowanej) i kaplicy (pierwsza chrześcijańska świątynia obrządku łacińskiego na ziemiach polskich). Potem udaliśmy się do X-wiecznej Katedry z licznymi płytami nagrobnymi i Złotej Kaplicy z XIX w., w której znajduje się sarkofag oraz pomnik władców Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Potem krótkie chwile na Starym Mieście, pogłaskanie koziołków i udaliśmy się do Ośrodka Wypoczynkowego „Jeziorak” w Pszczewie, który będzie naszym domem do niedzieli. 2017-09-05 Pobudka i gimnastyka na godzinę przed śniadaniem to oczywiście normalka na naszych wyjazdach. Rano na sygnał gwizdka stawiła się 13-tka chętnych do poprawy kondycji fizycznej i kilka osób w loży obserwatorów. Po śniadaniu wszyscy zaopatrzeni w kanapki na drogę ruszyli na zgłębianie tajemnic uroczej ziemi lubuskiej. Punktem pierwszym był największy pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie, które wkrótce ma zmienić nazwę na RIO DE ŚWIEBODZINERIO. Potem odwiedziliśmy urocze miasteczko. Każdy chciał zrobić fotkę na ławeczce z Niemenem, z pięknym bukietem kwiatów lub sukiennikiem. Potem udaliśmy się do Klępsk, gdzie z pozoru pozorny kościół okazał się wewnątrz cudem. Zachwyceni nawet nie zauważyliśmy jak padał deszcz i dotarliśmy do Przytoki, aby podziwiać pałac hrabiego Cosel wykorzystany dla resocjalizacji młodzieży. Potem spojrzenie na pałac w Zaborze i wylądowaliśmy w Centrum Winiarstwa, gdzie dowiedzieliśmy jak i dlaczego powstaje w zielonogórskim taki smaczny napój, wprawiający w dobry nastrój liczne rzesze jego spożywających. Zostawiliśmy w Zielonej Górze naszego elokwentnego i zabawnego przewodnika i udaliśmy się do Winnicy „Cantina” w Mozowie k. Sulęcina na degustację wina. Po zakupach tego szlachetnego trunku i wielu słoików miodu wróciliśmy do Pszczewa na bardzo smaczny obiad, a może kolację, bo była godz. 20,00. Wieczorem krótki spacer wzdłuż brzegów jeziora, zajęcia w grupach i pełni wrażeń udaliśmy się spać, wszak następny dzień rozpoczynamy już o 6,30 i czeka nas ciekawy program zwiedzania.2017-09-06 Noc była bardzo krótka, gimnastyka zachęciła tylko kilka osób. Po śniadaniu pojechaliśmy do Zielonej Góry, gdzie zaczęliśmy zwiedzanie od Skansenu w Ochli. Potem spacer ulicami starego miasta do Muzeum Ziemi Lubuskiej. Po drodze Konkatedra pw. św. Jadwigi, Wieża Głodowa, Ratusz i Kościół MB Częstochowskiej, liczne kamieniczki i ważne dla miasta bachuski. Oczywiście wszędzie były znaki świadczące o obchodzonym obecnie święcie winobrania. Nasyceni wiadomościami w Muzeum Wina i Tortur udaliśmy się do parku winnego i przepięknej Palmiarni, gdzie z najwyższej kondygnacji podziwialiśmy widok na miasto, a w kawiarni wśród palm wypiliśmy kawę. Potem jeszcze tylko degustacja win w mijanych stoiskach i znaleźliśmy się na ulicy Konstytucji 3-maja, z której zabrał nas do Ośrodka Jeziorak nasz kochany kierowca. Po kolacji bawiliśmy się przy różnych przebojach starych i nowych, polskich i światowych do późnych godzin wieczornych.2017-09-07 Teoretycznie miał to być dzień wypoczynkowy, bo tylko mieliśmy kilka chwil spędzić w miejscowości naszego stacjonowania czyli Pszczewie. O godz. 10,00 przyszła po nas młoda, sympatyczna pracownica Urzędu Gminy Pani Ewa, która okazała się wspaniałym przewodnikiem i nawet nie spostrzegliśmy się jak minął nam prawie cały dzień i szybko trzeba było wracać na smaczny obiad. Pszczew oczami Pani Ewy ukazał się nam jako miejsce niezwykle urokliwe. Gminę zamieszkuje niewiele więcej ni 4tys. Osób. Leży na terenie Pszczewskiego Parku Krajobrazowego. Po wyjściu z lasu oczom naszym ukazał się przepiękny kościół p.w. Świętej Marii Magdaleny. U podnóża wzniesienia, na którym zbudowano kościół było kiedyś jezioro, a teraz jest plac Magdaleński z targowiskiem, oraz wyrzeźbionymi w drewnie dziełami sztuki lokalnych artystów. Tuż obok jest lokomobila – element maszynerii dawnego tartaku. Po drodze minęliśmy jeszcze pomnik świadczący o powiązaniu Pszczewa z Armią Napoleona. Potem próbowaliśmy spotkać się z miejscowym proboszczem, który bardzo życzliwie pomaga Pszczowianom. Plebania to XVII-wieczny budynek otoczony zabytkowym parkiem udostępnionym dla mieszkańców. W dole promenada nad jeziorem Kochlew, a to wszystko podziwiać można z Góry Wieżowej, na którą prowadzą schody i jest platforma widokowa. Byliśmy w Domu Szewca i Folwarku Pszczyńskim, aby tym razem przez pieszo odwiedzoną Biedronkę wrócić do Ośrodka na obiado-kolację i przygotować się do dyskoteki. Znowu późną nocą pogasły światła w domkach noclegowych.2017-09-08 Pogoda nie obiecywała zbyt wiele, ale nie przeszkadzała zwiedzeniu Międzyrzeckiego Rejonu Umocnień. Przeszliśmy Pętlę Boryszyńską, choć tuneli tam mnóstwo i niektóre mają po kilkanaście km. Znaleźliśmy też kilka śpiących gacków, bo jest tam największa w Polsce kolonia zimujących nietoperków. Potem pojechaliśmy do Łagowa. Na przesmyku między jeziorami: Trześniowskim i Łagowskim, na sztucznie usypanym wzgórzu otoczonym wysokimi murami pośród lasów bukowych wznosi się XIV wieczny Zamek Joanitów, z wieży którego roztacza się wspaniały widok na okolicę. U stóp zamku, między Bramą Polską z XV w., a Bramą Marchijską z XVI w. biegnie 120 metrowa uliczka podzamcza z kamieniczkami tworząc niegdyś najkrótszą zabudowę miejską. W muszli koncertowej wśród licznych imprez odbywa się corocznie Festiwal Filmowy w Łagowie. Tego dnia ostatnim punktem zwiedzania był Paradyż z Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej. Łacińska nazwa Paradisus Martris Dej (Raj Matki Boskiej) wiernie odzwierciedla ten raj na ziemi. Już od XIII wieku mieści się tam klasztor cystersów. Mimo smacznego obiadu na ognisku kiełbaski smakowały wyśmienicie, a śpiewy i zabawy urozmaicały wsłuchiwanie się w syczące płomyki ogniska. Odkryliśmy jeszcze jeden talent naszego kierowcy – pięknie śpiewał i grał na gitarze. Były też wybory króla i królowej wyjazdu. Królem bezkonkurencyjnie został kierowca – Irek, chociaż żaden z Panów nie pozostał pominięty w przyznanych głosach. Królową została – Ewa P. Trochę konkurentek jej odpadło, bo w głosowaniu udzialu nie brał zarząd SKS i organizatorka ogniska, ale i tak Ewa pewnie by wygrała, bo koleżanką wspaniałą i życzliwą jest.2017-09-09 Dziś w Zielonej Górze wielka parada kończąca Święta Winobrania. Wybraliśmy się na całodzienne imprezowanie. Najpierw kolorowa parada z Bachusem ulicami, potem degustacja i zakupy win i innych produktów. Wszystko to urozmaicane występami na scenach, na linie i na placach. Wróciliśmy wieczorem więc już tylko zajęcia w grupach i pakownie się do wyjazdu.2017-09-10 W drodze powrotnej odwiedziliśmy Licheń z Bazyliką Najświętszej Maryi Panny, gdzie mogliśmy posłuchać koncertu organowego. Organy budowano 4 lata i noszą imię Jana Pawła II. Instrument składa się z 5 części. Całe organy mają 157 głosów i składają się z 12323piszczałek, największa mierzy ok 10 m. Główny instrument nad wejściem do kościoła waży 50 ton. Odwiedziliśmy kościół parafialny św. Doroty, Golgotę, cmentarz, park i inne miejsca przygotowane dla przybywających pielgrzymów. Do Warszawy wróciliśmy w godzinach wieczornych rozśpiewani i pełni wrażeń. Znowu był to bardzo udany wyjazd, choć pogoda nie zawsze nas rozpieszczała, ale grupa była zdyscyplinowana i radosna, a organizatorzy spisali się zabezpieczając bogaty program turystyczny i rozrywkowy.Dziękujemy i liczymy na następne fantastyczne wyjazdy. 19-09-2017 Spala i okoliceDla dobrych ludzi pogoda też jest życzliwa, dlatego pomimo wczorajszej zawieruchy i ulewy dziś rano obudził nas cudowny wschód słońca. Na zbiórce zabrakło tylko dwóch osób – pewnie obawiali się swojej dobroci. W dobrej aurze i humorach ruszyliśmy w stronę Spały. Po drodze na kilka km przed celem zabraliśmy do autokaru przewodnika „Moi Drodzy”, który na początek zbadał naszą koncentrację zachęcając do śpiewu z klaskaniem. Podczas całego wspólnego pobytu usłyszeliśmy od naszego przewodnika jeszcze mnóstwo piosenek, wierszy i opowieści oprócz ciekawych wiadomości na temat regionu i odwiedzanych miejsc. Jako starzy partyzanci zaczęliśmy od szlaku wzdłuż rzeki Pilica, który to przemierzali partyzanci zaczynając od Konfederacji Barskiej, licznych powstań i czasów II wojny światowej. Pilica to 325 km rzeka, którą carowie spławiali drewno z okolicznych lasów. Pierwszy przystanek, to miejsce śmierci mjr Henryka Dobrzańskiego – Hubala. Potem zachwycająca Bazylika Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannie-Poświetne z założeniem św. Filipa Neri (księży filipinów). Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej zapoczątkowane w 1664 roku przez murarza Wojciech, który to przybył do znajdującego się tam dworu Starołęskich aby naprawić piec. Na łożu śmierci objawiła mu się Matka Boska i z wiszącego w dworze obrazu i obiecała mu zdrowie w zamian za cześć dla swojego Wizerunku i wystawienie kaplicy we wskazanym miejscu. Był to zaczątek świątyni barokowej pod wezwaniem św. Filipa Neri i Jana Chrzciciela. Konsekracja nowego kościoła odbyła się w 1748 roku. Cudowny obraz w 1968 roku koronował Prymas Polski- Stefan kard. Wyszyński i metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła, a papież Paweł VI w 1973 roku nadał studziańskiej świątyni tytuł bazyliki mniejszej. Następnie zwiedziliśmy 950– letni Inowłódź, który zachwycił nas jednym z najstarszych murowanych kościołów z przełomu XI i XII w. Wybudowany z miejscowego, twardego piaskowca żelazistego, z inicjatywy Władysława Hermana, jako wotum dziękczynne za narodziny syna Bolesława – Kościół św. Idziego. Odwiedziliśmy też Zamek Kazimierza Wielkiego, obronę komory celnej na brodzie pilickim. Wielu królów i innych znamienitych postaci historii polskiej związało swe losy z Inowłodzkim zamkiem. Obiad mieliśmy w Spale, a tuż obok restauracji koleżanki znalazły grzyby, których w tamtejszych lasach jest mnóstwo. W Spale przeszliśmy przez tereny, które w ostatnią niedzielę przemierzał Prezydent Polski – Andrzej Duda podczas tegorocznych dożynek. Dożynki spalskie powołał w 1927 roku Prezydent Ignacy Mościcki w celu konsolidacji narodu. Wieńce z plonów ziemi są zawsze wspaniale.Prezydenci zawsze są związani z tym centralnym letnisiem. Ignacy Mościcki i Stanisław Wojciechowski ufundowali kaplicę prezydentów, która w 1985 roku stała się Kościołem p.w. Matki Boskiej Królowej Korony Polski. Swoją cegiełkę dołożył tam Prezydent Komorowski dokładając się do renowacji podłogi. Wybudowany w stylu góralskim z rzeźbionym ołtarzem św. Huberta ufundowanym przez leśników polskich oraz nadbudową ołtarza z postacią matki Bożej z Dzieciątkiem zachwyca odwiedzających. Spojrzeliśmy na najwyższą budowlę w Spale – wieżę wodociągową z czasów cara Aleksandra III oraz zabytkowy park w stylu angielskim. Brak czasu nie pozwolił na spojrzenie na nieoficjalny herb Spały – posąg żeliwnego żubra, gdyż udaliśmy się na oglądanie schronu kolejowego i bunkrów z czasów II wojny światowej w Konewce. Jest to jeden z najdłuższych schronów kolejowych – 380 m długości. Mógł pomieścić pociąg sztabowy liczący 12-18 wagonów. Żaden pociąg tam nigdy nie wjechał, a Niemcy wykorzystali go na magazyn amunicji. Potem tylko krótkie spojrzenie na obiekty Ośrodka Przygotowań Olimpijskich.Pełni wrażeń ok godz. 19 wróciliśmy do Warszawy. Znowu byla to bardzo udana wycieczka. 23-09-2017 pożegnanie lataRanek wcale nie zapowiadał, że impreza się uda. Deszcz i chmury nie wróżyły licznego uczestnictwa. Jednak o godz. 10,00 na zbiórkę przy PKP Piaseczno stawiła się liczna rzesza turystów, a na Górkach Szymona było nas jeszcze więcej, bo niektórzy przybyli własnymi środkami lokomocji. Jak już zebrała nas się 30-osobowa gromadka, deszcz przestał siąpić i słoneczko wyjrzało, to nawet niektórzy grzybków nazbierali kiedy to czekaliśmy na dostarczenie suchego drewna na ognisko z zasobów domowych naszej koleżanki – Janeczki. Co prawda grzybki Krysi albo zostały gdzieś w krzakach, albo zmieniły prawdopodobnie właściciela, ale nie było tam trujaków więc „na zdrowie”. Ognisko płonęło radośnie, kiełbaski się piekły , a biesiadowanie przy stole przerywały konkursy trzech grup „Basiaki”, „Prawdziwki” i „Rydze” walczących o nagrodę Prezesa SKS. Wszyscy walczyli zaangażowanie, narażając ciało i ubiór – często glebę zaliczając. Wygrała grupa pod wodzą Basi J. Szefowa obiecała im 10% zniżkę przy następnej, płatnej imprezie, na którą wybiorą się z SKS-em. Potem , kiedy to ognisko dogasało, śpiewaliśmy stojąc w kręgu. Lato zostało pożegnane, a jesień powitana i pewnie tylko dzięki nam będzie to piękna, polska złota jesień. W promieniach słońca ok godz. 15,00 pożegnaliśmy się hymnem na rozstanie. Znowu mieliśmy słoneczko i dobrą zabawę. Zostaną nam wspomnienia i wspanialy , jesienny kapelusz. Do zobaczenia na następnej imprezie. Ci co to przestraszyli się pogody, niech żałują. 26-09-2017 do 03-10-2017 Krynica Zdrój
26-09 wtorek Tuż przed południem spotkaliśmy sie na Młocinach. Zajęliśmy wspaniałe miejsca w Polskim Busie jadącym do Krynicy Zdrój, a potem już tylko jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy, aby o 20 znaleźć się na miejscu w Domu Wczasowym Farys. Po rozlokowaniu tylko małej grupce osób sił starczyło na późno wieczorny spacer po deptaku i na zakupy do Żabki. 27-09 środa Już od rano słoneczko radośnie nas powitało, ale na poranną gimnastykę stawiły się tylko trzy osoby – widocznie górskie powietrze, a może trudy podróży wpłynęły na absencję. Po śniadaniu już w całkiem przyzwoitym gronie, 20 osób udaliśmy się na zdobywanie okolicznych szczytów i przełęczy. Celem dzisiejszego dnia była – Jaworzynka 899m npm, potem przez Przełęcz Krzyżową 768m npm do Krzyżowej 813 m npm. Pogoda świetna -słonecznie i ciepło, zapał duży, a więc do obiadu wszystkie zamierzenia osiągnięte z nawiązką, bo i grzybów całkiem przyzwoite ilości suszą się na balkonach. Wieczorem sprawdzaliśmy parkiet w „Szwejku” w pobliskim Sanatorium Wojskowym. 28-09 czwartek Na czwartkowe przedpołudnie szefowa zaplanowała nam wycieczkę przez Huzary 864m n.p.m na Górę Parkową od strony źródełka Tadeusza. Na górze łapaliśmy promyki słońca oraz tańczyliśmy. Była też grupa zapalonych brydżystów, co to nawet tam karty przekładała. Wróciliśmy na obiado-kolację. Jako, że spacer i późniejsze tańce troszkę nadwyrężyły niespożytą energię uczestników to wieczorem postanowiliśmy pospacerować po deptaku zaglądając do roztańczonej Restauracji Prezydenckiej w Starym Domu Zdrojowym oraz obejrzeć pokaz fontannowy światło i dźwięk. 29-09 piątek Tym razem po śniadaniu nie ruszyliśmy z plecakami na szlak, a wsiedliśmy do czekającego na nas tuż pod drzwiami Farysa autobusu, który zabrał nas na wycieczkę krajoznawczą. Przewodnik PTTK-Stanisław już na nas czekał, więc ruszyliśmy w stronę Tylicza, gdzie ksiądz Prałat-Marian zapoznał nas ze swoimi inwestycjami. Podziwialiśmy obie świątynie – starą z XVII w pod wezwaniem Piotra i Pawła. Kościół wzniesiony z drewna z całego Klucza Muszyńskiego została zbudowany, bez używania gwoździ. Ołtarz główny rokokowy z XVIII w z Matką Boską Tylicką. Nowa świątynia im.Maryi z golgotą, to dziecko i oczko w głowie księdza Mariana, znajduje się tuż obok zabytkowego, drewnianego kościółka. Architektura świątyni nawiązuje stylem do drewnianych kościołów i cerkwi z tego regionu. Wykonany w całości z cegły i kamienia z licznymi rzeźbami z drewna. W sąsiedztwie rośnie 350 letnia lipa i Golgota z Dróżkami Różańcowymi, gdzie poszczególne kapliczki i pomniki łączy różaniec z kamiennymi paciorkami. Weszliśmy na Golgotę mijając po drodze liczne groty uwieczniające w płaskorzeźbie z drewna zasłużonych dla Polski z całego jej okresu istnienia, oraz patriotyczne wydarzenia z naszej historii. Ze szczytu podziwialiśmy rozległy widok na górki i doliny. Potem udaliśmy się do zabytkowej cerkwi uważanej za najpiękniejsza i najstarszą w Polskich Karpatach w Powroźniku p.w. Jakuba Młodszego. Podziwialiśmy przepiękne polichromie z 1607 roku oraz niekompletny ikonostas z XVIII wieku. Potem jeszcze młodsza, ale równie piękna cerkiew p.w. św. Dymitra w Szczawniku, przejażdżka zachęcająca do zwiedzenia Muszyny z jej źródłami i ogrodami: biblijnymi, Afrodyty czy zmysłów i powrót do Krynicy. Po smacznym posiłku w licznej grupie udaliśmy się na tańce do Hawany. Pogoda znowu rozpieszczała nas radośnie świecącym słoneczkiem. 30-09 sobota Ostatni słoneczny dzień września postanowiliśmy spędzić na długim spacerze. Głównym celem była Jaworzyna 114m n.p.m. Zaczęliśmy od Szczawnika, aby szeroką, wygodną drogą udać się do Bacówki nad Wierchomlą, skąd przy dobrej widoczności można podziwiać Tatry. Krótki odpoczynek przy schronisku PTTK, aby nasycić oczy pięknymi widokami i miejscowy kogut dał sygnał do dalszej wędrówki. Przy okazji mogliśmy podziwiać wyczyny kolarzy górskich, gdyż na trasie odbywał się Kellys Cyklokarpaty. Na obszarze Popradzkiego Parku Krajobrazowego przez dwa masywy leśne cykliści kończyli tegoroczny sezon. Musieliśmy prawie uciekać, kiedy to obok nas na górskiej ścieżce przemykali w zawrotnym tempie kolejni zawodnicy. Przy okazji można było nazbierać grzybów, a były ich tak ogromne ilości, że grzybiarze selekcjonowali, które nadają się do koszyka. Tak dotarliśmy na Runek 1080m n.p.m., gdzie rozstaliśmy się z kolarzami, bo ich trasa biegła od strony Hali Łabowskiej, a my skręciliśmy na niebieski szlak w kierunku Jaworzyny Krynickiej. Kiedy tam dotarliśmy nie było już leniuchów, którzy to zamiast spacerować podjechali busem pod kolejkę gondolową. Wjechali na górę, pooglądali widoki i taką samą drogą wrócili. Niech żałują, bo stracili to co w górach najpiękniejsze. My dotarliśmy tuz przed obiado-kolacją, ale pełni niezapomnianych wrażeń. Było też kilka osób co to zdecydowało się wybrać na spływ Dunajcem- też wycieczka warta przeżycia. Wieczorem już tylko garstka miała siły na zaliczenie następnej tańcbudy – Restauracji artystycznej –dawniej „U Łysego” (zaczynał w innym miejscu i innych warunkach), gdzie jak zwykle gra muzyka, a bywalcy ćwiczą nogi na parkiecie. Znowu dzień był bardzo udany. 01-10 niedziela Jak zwykle rano obudziło nas słoneczko. Rano postanowiliśmy posłuchać koncertu Krynickiej Orkiestry Zdrojowej. Założona w 1875 r. przez Adama Wrońskiego nieprzerwanie gra dla turystów, kuracjuszy i mieszkańców stanowiąc ważny element działalności kulturalnej kurortu i jest „ambasadorem” uzdrowiska. Tym razem koncert odbyl się w Sali Balowej Starego Domu Zdrojowego. Potem oczywiście wizyta w „Romanówce”, aby podziwiać kolekcję obrazów Nikifora- Łemka z Krynicy Wsi (1898-1969). „Małą ojczyzną” Nikifora była Łemkowszczyzna, której krajobrazy wyrażał w malarstwie w bardzo osobisty, prymitywny sposób. Dalszą część dnia każdy spedzal w wybrany przez siebie sposób, a propozycji było dużo. Zaopatrzeni w mapki i foldery mogliśmy odbyć spacer sentymentalny – trasa chwaląca historię miasta zaczyna się w miejscu, gdzie w 1930 roku spadł samolot, potem Edwardówka – miejsce, które upodobał sobie J.I. Kraszewski, Grób Leona Stasickiego, Bocianówka i mnóstwo ciekawych miejsc. Można też było spacerować szlakami rozwiązując po drodze ciekawe QUESTY przygotowane przez PTTK np. „Sławni co w Krynicy mieszkali”, ” W poszukiwaniu Nikifora”, „Mieszkancy Krynickiego Parku, „Tam, gdzie śpiewal Kiepura” czy też „Ciekawostki krynickiego deptaka”. Na każdej trasie można zdobyć skarb i rozwiązać hasło dowiadując się w zabawny sposób np., kto to Epifaniusz Drowniak – po łemkowsku Netyforem zwany, którego to wiernym towarzyszem był Hauka. Tak na poszerzaniu informacji o krynickich cudeńkach, przeplatanych tańcami „U babci Maliny” lub w Starym Domu Zdrojowym minął nam kolejny dzień w słonecznej Krynicy i okolicy. 02-10 poniedziałek Powoli pobyt nasz dobiega końca. Na porannej – ostatniej już gimnastyce stawiła sie niezawodna, szczęśliwa siódemka. Na przestronnym tarasie Farysa, z widokami na góry – często niestety rano zamglone, rozciągaliśmy mięśnie, aby cały dzień dzielnie maszerować po górkach i dolinach. Dziś znowu była wycieczka. Tym razem zwiedzaliśmy Stary i Nowy Sącz z przwodnikiem też Stanisławem. Do pierwszego celu jechaliśmy doliną Popradu podziwiając wszystko co można było zobaczyć. Stary Sącz leży w Kotlinie Sądeckiej w widłach Dunajca i Popradu, na wys.ok. 320 m n.p.m.. Lokacja zapewne z 1273 roku przez Bolesława Wstydliwego, potwierdzona w 1357 roku przez Kazimierza Wielkiego, Stary Sącz posiada niepowtarzalny małomiasteczkowy klimat obfitując w liczne zabytki. Losy tego miasta zwiazane są ze św. Kingą, która otrzymawszy od małżonka- Bolesława Wstydliwego miasto utworzyła w1280r. dwa klasztory –frańciszkanów (do 1814r.) i klarysek, który mogliśmy podziwiać i gdzie zmarła, pochowana na błoniach starosądeckich i tam kanonizowana przez papieża Polaka Jana Pawła II w 1999 roku. Mówi się, że w klasztorze powstała słynna „Bogurodzica”. Tutaj też wracając spod Wiednia król Jan III Sobieski spotkał się z królową Marysieńką. Znajduje się tu okazała drewniana Brama Seklerska zdobiona wizerunkami św. Kingi i św. Jadwigi Węgierskiej przywieziona przez Węgrów. Sercem miasta jest kwadratowy rynek z Domem na Dołkach z XVIIw z charakterystycznym, łamanym dachem, gdzie jest Muzeum Regionalne. Nieopodal jest Nowy Sącz ze stojącym tam od stuleci Kościołem p.w. św. Małgorzaty (1292r.), który w 1992 roku papiez Jan Paweł II wyniósł do godności bazyliki mniejszej. Znajdującu się w ołtarzu głównym cudowny obraz Pana Jezusa Przemienionego był na Ołtarzu Papieskim na starosądeckich błoniach w trakcie odwiedzin naszego Papieża w Beskidach. Podziwialiśmy wspaniały rynek z Ratuszem na środku i licznymi kamieniczkami dookoła. Wróciliśmy na obiad do Krynicy, a zaraz potem o 18,15 już czekał na nas autobus, który zabrał nas na góralskie ognisko. Tam też bawiliśmy się do 21,30 przy góralskiej muzyce. Później tylko pakowanie, a 03-10 o godz. 7,45 żegnamy gościnny Beskid Sądecki. Pełni wrażeń ok godz. 17 wróciliśmy do Warszawy. Znowu wycieczka byla bardzo udana, co sami możecie zobaczyć powyżej i w galerii zdjęć. 10-10-2017 Kampinos O godz. 9.00 spotkaliśmy się na Ursynowie przy Multikinie, aby wyruszyć na zwiedzanie Kampinoskiego Parku Narodowego ,a konkretnie do leśnej osady Granicy, która powstała około 1795 roku jako tzw. budy. Ponieważ dzieliło nas niezbyt dużo kilometrów, więc podróż była krótka. Po wyjściu z autokaru ruszyliśmy w kierunku wcześniej uzgodnionym. Tam powitała nas urocza pani Beata (adiunkt Ośrodka Dydaktyczno-Muzealnego w Granicy), która zaprowadziła nas do wieży widokowej (wieża niezbyt wysoka i kilka ciekawych rzeczy przekazała. Opowiedziała jak zachowują się zwierzęta, kiedy są zakochane, jak poszukują żon itd. Stamtąd udaliśmy się w stronę Muzeum Puszczy Kampinoskiej, ale po drodze zobaczyliśmy skansen budownictwa puszczańskiego (trzy zagrody). Reprezentuje on zanikłe drewniane budownictwo ludowe. Aleją Trzeciego Tysiąclecia wysadzoną młodymi dębami (w latach 1999-2000),obok drzewek znajdują się tabliczki informujące o tym któż to posadził to piękne drzewo (m.in. Prezydent Polski). Dotarliśmy do Muzeum Puszczy Kampinoskiej, które zostało utworzone w 1964roku w niewielkim budynku byłej „kasjerówki”. Pani Beata przekazała nam trochę ciekawostek z życia roślin i zwierząt oraz przedstawiła historię powstania muzeum, które liczy trzy małe sale. Po zwiedzeniu muzeum udaliśmy się na ścieżkę edukacyjną, gdzie po drodze zwiedziliśmy cmentarz wojenny żołnierzy poległych w 1939 roku. Spacer po ścieżce dobiegł końca i nasza urocza przewodniczka doprowadziła nas do pola wypoczynkowego (po drodze widzieliśmy Dom Pracy Twórczej), gdzie wcześniej umówiony pan Eryk rozpalił nam ognisko. Rola pani Beaty zakończyła się, teraz sami musieliśmy się zabawiać. Każdy z uczestników wziął sobie kiełbaskę (a było ich dużo – fundował SKS) i dodatki . Na deser „ciuciu”. Humory nad dopisywały (chociaż śpiewu było mało – bo było jasno), nawet słoneczko nam świeciło. Około godz. 15.30 wyruszyliśmy do Warszawy. Pragnę nadmienić, że zamiast 54 osób zapisanych na wycieczce były 33 osoby (przestraszyli się pogody – w nocy padał deszcz), a szkoda bo było tak fajnie. Dziękuję za uczestnictwo i miłą atmosferę. – Bożena Derleta . Zdjęcia Zosia Jankowska 16-11-2017 Płock Na godz. 8,00 pod Multikino na Ursynowie stawili się wszyscy, dlatego szefowa wycieczki siedziała na miejscu prze kierowcy. Mimo ogromnego zamglenia na drodze niezawodnemu kierowcy – Irkowi udało się bezbłędnie i szybko dotrzeć do Płocka, gdzie czekał na nas przewodnik – Pan Krzysztof. Zaczęliśmy od Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Jest to najstarsze polskie muzeum regionalne zwane „Muzeum secesji” ze względu na największą ekspozycję poświęcono sztuce secesji. Zbiory aranżujące wnętrza mieszczańskie z przełomu XIX i XX wieku rzeczywiście są imponujące. Ja trafiłam do grupy z przewodnikiem muzealnym. Pani Anna Błaszczyk bardzo ciekawie prezentowała nam te wszystkie cudeńka. Na koniec odwiedziliśmy pomieszczenia w stylu Art Deco –X wieków Płocka oraz na 40m2 makiecie Płocka obejrzeliśmy co było, a czego już nie ma na skarpie wiślanej. Zachwyciliśmy się 280cm jesiotrem wyłowionym z Wisły w okolicy Płocka, który zanim stracił żywot był atrakcją turystyczną uwięzioną w sidłach i prezentowaną przybywającym gapiom. Potem ruszyliśmy na Starówkę. Zachwyciła mnie Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP, która obecny kształt uzyskała po pożarze w 1530 roku, kiedy to spalone resztki rozebrano do fundamentów i przy udziale włoskich architektów pracujących wcześniej na Wawelu wybudowana została w stylu renesansowym. Klasycystyczną fasadę wg projektu Dominika Merliniego dodano w XVIII w. Cudem jest kopia Drzwi Płockich z 1154r. wg oryginału z Soboru św. Sofii z Nowogrodu Wielkiego oraz remontowana obecnie Kaplica Królewska z sarkofagiem Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego z 1825 r. Biały pomnik tego władcy podziwialiśmy spacerując bulwarami na Wzgórzu Tumskim tuż obok nowoczesnego frontu „Małachowianki” – dawniej Kolegiaty p.w. św. Michała z ok.1180r modernizowanej przez wieki, ale ciągle kształcącej młodzież. Wśród licznych zabytków historii moją uwagę przykuły całkiem współczesne pomniki Płocczan. Przed muzeum na deptaku wita przechodniów Mira Zimińska-Sygietyńska, a na ławeczkę można pogłaskać jamnika i dosiąść się do Jakuba Chojnackiego – Prezesa Towarzystwa Naukowego Płockiego (1968-2002), który to sprowadził do Katedry kopię Drzwi Płockich lub przycupnąć obok Wacława Milke – znanego społecznika i miłośnika młodych ludzi, założyciela Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Dzieci Płocka”. Płock to wspaniałe miasto z licznymi zabytkami, których nie sposób wymienić w kilku zdaniach, dlatego trzeba tam pojechać na dłużej. W centralnym punkcie znajduje się monumentalny pomnik z brązu Władysława Broniewskiego, który to urodził się przy tej ulicy w domu nr 24, a ukwiecony z okazji obchodzonego w całym kraju 11 listopada Dnia Niepodległości placyk skojarzył nam się z warszawskim Grobem Nieznanego Żołnierza. To dawna wartownia wojsk rosyjskich wzniesiona w 1837 r. zwana odwachem. W styczniu 1863 roku od wartowni rozpoczął się zbrojny atak powstańców płockich przeciwko caratowi, dowodzony przez patrona trybunału Wojciecha Zegrzdy i pułkownika Konrada Bończy-Błaszczyńskiego. Atak powstańców wobec przeważającej siły wojsk rosyjskich zakończył się klęską. Rosjanie aresztowali ponad 150 osób, a zrozpaczony patron odebrał sobie życie. W 1918 roku rozbrojono w tym miejscu posterunek żołnierzy niemieckich i witano wkraczające do miasta oddziały gen. Józefa Hallera, a w 1920 roku obrońcy Płocka skutecznie bronili dostępu do mostu wojskom bolszewickim. Wszystkie te wydarzenia upamiętniają płyty na budynku. W 1966 roku odsłonięto przed budynkiem odwachu Płytę Nieznanego Żołnierza. Jest to miejsce składnia hołdu poległym w obronie Polski. Na zakończenie pobytu zjedliśmy obiad w malutkiej restauracji. Było ciasno, ale obsługa bardzo sympatyczna, a obiad smaczny. Wróciliśmy pełni wrażeń do Warszawy. Niektórzy zdążyli jeszcze na imprezy przygotowane na Ursynowie z okazji tygodnia seniora.
, a w mojej głowie szumiała burza pomysłów. Solenizanci zostali wtajemniczeni w niektóre z nich …. W prezencie chcemy przygotować dla każdego solenizanta ulubiony utwór muzyczny. Dlatego jak najszybciej napisz czym możemy ucieszyć Wasze ucho lub nogi.W dniu 04-12 (poniedziałek) przy pomocy koleżanek i kolegów przygotowaliśmy sale balowe. Niewykluczone są niespodzianki nie tylko dla solenizantów. Wspomnianą niespodzianką dla wszystkich była część zespołu muzycznego naszego nowego kolegi Marka i jego profesjonalny sprzęt muzyczny. Na powitanie wszyscy mogli zobaczyć przykryte białym obrusem, suto zastawione stoły, na których królowały kolorowe, smaczne kanapeczki zakupione przez SKS. Nie zabrakło popisów kulinarnych uczestników zabawy. Nie przeraziło więc nikogo, że zastawa była turystyczna, a trzymać ją trzeba było w ręku lub pod własnym krzesłem. Za to podczas popisów na parkiecie wszyscy mieli dobry widok i czuli się jak w teatrze , czy bardziej cyrku, bo scena była na środku Sali, a widzowie dookoła.Wszyscy otrzymali kartki z życzeniami od przyjaciela. Niektórzy ujawnili talenty wierszowania W pociągach prowadzonych przez Basie uczestniczyło 70 osób, a Andrzejkowie wyglądali jeszcze przystojniej w karnawałowych ozdobach. Wszyscy bawili się się wspaniale. Świadczy o tym fakt, że dopiero o 21,00 zewnętrzne czynniki ogłosiły koniec imprezy. Solenizanci w liczbie 15 osób zostali obdarzeni drobnymi upominkami. Każdy więc dostał „lekarstwo”, aby zdrowie dopisywało, mini notesik z długopisem jako pomoc dla zawodzącej czasami pamięci, „bajecznego” dla słodkiego życia, a Pięknym Paniom dodaliśmy pachnącą, nigdy nie więdnącą różę. Myślę, że wszyscy byli zadowoleni.
05-12-2017 Uniejów
Tą wyprawą na baseny termalne zakończyliśmy tegoroczne, planowane wycieczki. Pogoda troszkę przestraszyła , bo autokar nie był zapełniony. Ci wszyscy co się odważyli , bawili się świetnie. Ciepłe wody termalne w basenach, różnego rodzaju zasolenia, liczne masaże wodne oraz wspaniałe towarzystwo pozwoliło poczuć nam się jak dzieci. Rzeką pod prąd czy też „przytapianie” kolegi to tylko nieliczne pomysły. Wszystko co dobre zawsze się kiedyś kończy. O 17 zameldowaliśmy się w Warszawie. Dziękujemy Bożence za wszystkie tegoroczne wycieczki jakie prowadziła. To bardzo udany jej debiut.
Teraz czekamy na propozycje 2018 roku. Pewnie będą równie ciekawe i atrakcyjne. Zapraszamy!!!
HEJKA!
Szlachetna Paczka:
Serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do sukcesu „naszej” Szlachetnej Paczki- koleżanek z Zarządu, które propagowały akcję i zbierały kasę, pomagały w zakupach i pakowaniu oraz wszystkich darczyńców. Zebraliśmy wraz z seniorami z NOK 2100zł, z czego za sumę 1160zł zakupiliśmy najpotrzebniejsze dla wybranej rodziny rzeczy- piekarnik elektryczny, blender ręczny, dwie kołdry, dwa komplety pościeli, 3 pary zimowego obuwia, kurtkę wraz z czapką, szalem i rękawiczkami dla dziewczyny oraz sporą ilość żywności i środki czystości. Pozostałą sumę 960zł przekazaliśmy na węgiel, konieczny do przetrwania zimy. Po jego dostarczeniu wolontariuszka opiekująca się rodziną prześle nam potwierdzenie zakupu. Przekazaliśmy też rzeczy materialne, które otrzymaliśmy od Was- kurtkę dla pani Zofii, ręczniki, koce, poduszkę, zegarki na rękę, kawę, słodycze i inne. W podziękowaniu za Wasze uczestnictwo w akcji przesyłamy „Życzenia” Marka Majewskiego, które dobrze podsumowują takie działania. Agnieszka i Krzysztof Skotak Przyjmowanie paczek przez obdarowywanych. W linku dalsze zdjęcia oraz lista darczyńców. Szlachetna Paczka -listaKoleżankom i Kolegom Życzy Zarząd SKS całe życzenia kliknij na link: 2017 zyczenia Boze Narodzenia