Co robiliśmy w roku 2021

Grudzień

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia

Żyje własnym pięknem,

A Nowy Rok obdaruje

Pomyślnością i szczęściem.

Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia

Niech spełniają się wszystkie marzenia.

 

 

 Wszystkim członkom i sympatykom SKS pragniemy złożyć życzenia przeżywania Bożego Narodzenia w zdrowiu, radości i ciepłej rodzinnej atmosferze. Kolejny zaś Nowy Rok niech będzie czasem pokoju, spokoju oraz realizacji osobistych zamierzeń.

                                                                                                                             Zarząd

                                                                                             Stowarzyszenia Kreatywnych Seniorów

                                                                                                       

25 Jan  Malec

Smutek i żal otacza nas
Odszedł kolega w ten trudny czas
Był wiele wart i planów dużo miał
Bóg nie poczekał, aż je spełni i go zabrał
Nam pozostawił po nim wspomnienia
Wspólnych wycieczek i spotkań

25 grudnia 2021 roku zmarł nasz kolega

Jan Malec

Z bólem żegnamy sympatycznego towarzysza wyjazdów, ale wierzymy, że wstawi się za nami w niebie, bo na pewno tam dotarła jego dusza.

21 – spotkanie opłatkowe w DK Imielin

Drugie spotkanie opłatkowe SKS odbyło się w ramach wtorkowych zajęć w DK Imielin. W godzinach 10-13 każdy mógł przyjść podzielić się opłatkiem, skosztować smaczne wigilijne pierogi, śledzika lub napić się kawy, herbaty czy choćby tylko wody i oczywiście posłuchać  czy pośpiewać kolędy. Ze względów pandemicznych i związanych z tym ograniczeń wiadomość o spotkaniu była jedynie na stronie, a nie wysyłana do wszystkich członków SKS. Ci co nie byli mogą zobaczyć migawki jak świetnie spędziliśmy czas na biesiadowaniu i kolędowaniu.

Po uroczystościach sala szybko zamieniła się na salę gimnastyczną, bo przyszły joginki na kolejne ćwiczenia.

15 – kijkowe spotkanie opłatkowe w Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej

Ustalone było, że tym razem na kijkowe spotkanie środowe umawiamy się o 11,00. Na początku grupa nie była zbyt liczna, ale jak się okazało tylko dlatego, że niektórzy na miejsce wigilijnej biesiady przybyli samodzielnie. Punktualnie , w samo południe po zajęciu przykrytych obrusem stołach zastawionych obiecanymi przez SKS śledziami, chlebem z zestawem jednorazowych talerzy i sztućców zaczęli rozkładać swoje produkty uczestnicy spotkania. Jak zwykle były kulinarne pyszności przygotowane przez zdolne koleżanki. Stawił się prawie w komplecie Zarząd SKS. „Szefowa” rozdała opłatki i złożyła życzenia. Życzyła przede wszystkim zdrowia i abyśmy mogli długo jeszcze spotykać się w pełnym składzie i dobrej kondycji. Ze względów pandemicznych nie było uścisków i indywidualnego dzielenia się opłatkiem. Były płynące z radia kolędy i ognisko.  Przy którym ustawiliśmy się do zbiorowej fotografii. Z ramienia Zarządu SKS gospodarzami imprezy byli: Bożenka i Andrzej . Jako gospodarze spisali się wspaniale. Dbali o porządek i obsługę, nawet tych co przybyli z ponad godzinnym opóźnieniem. Wszystkich, którzy chcieliby się podzielić opłatkiem w cieplarnianych warunkach zapraszamy 21,XII (wtorek) do DK Imielin w godz. 10-13. – Asia G.

 

Listopad

20 – wieczorek „TANECZNYM KROKIEM”

Tanecznym krokiem weszliśmy w nowy rok „studencki” w sobotę 20 listopada w DK IMIELIN. Już w piątek po paryskich melodiach część osób została, aby pomóc Bożence i Andrzejowi w ostatnich przygotowaniach sali i wnoszeniu zakupów. Andrzej jako nowy członek Zarządu SKS już od tygodni, przygotowywał muzykę, robił zapisy oraz ustawiał (na planie) i  przydzielał stoliki. Trzeba przyznać, że plan wyszedł mu całkiem zgrabny i po dekoracji różowymi obrusami oraz serwetkami w kolorze SKS-owych koszulek, ustawieniem na nich przygotowanych naczyń, wody i zakupionych wiktuałów wyglądały fantastycznie. W sobotę od 16,00 zaczęli schodzić się uczestnicy i zabawa rozpoczęła się lampką szampana dla wszystkich. Potem tańce w parach i zbiorowo, konkursy i toasty sprawiły, że godz. zakończenia baletów nadeszła zupełnie niepostrzeżenie. Szybko uporaliśmy się ze sprzątaniem i wszyscy we wspaniałych humorach rozeszli się do domów snując marzenia o następnej zabawie. Kilka migawek z tej imprezki załączam.

08 do 10 listopad 2021 Górny Śląsk

W dniu 8.11.21 o godz.7 zebraliśmy się na parkingu przy ul. I.Gandhi, żeby wyruszyć na 3 dniową wycieczkę na Górny Śląsk. Do Katowic dojechaliśmy kilka minut po 11, i tu czekała na nas p. Zosia przewodniczka, z którą udaliśmy do Zabytkowej Kopalni Srebra (UNESCO) w Tarnowskich Górach. Kopalnia znajduje się w Tarnowskich Górach przy ul. Szczęść Boże 81. Stanowi jeden z dwóch udostępnionych do zwiedzania w 1976 roku fragmentów wyrobisk podziemnych Królewskiej Kopalni Fryderyk . Na głębokości 40 m powstał szlak turystyczny o długości 1740 m i kształcie trójkąta, łączący trzy szyby: „Anioł”, „Żmija” i „Szczęść Boże”. W czasie zwiedzania oglądaliśmy pochodzące z XVIII i XIX w. przodki górnicze, dawne stanowiska pracy i narzędzia. Ze szlakiem sąsiadują trzy komory o wielkości od 500 do 2000 m². Na koniec pani przewodniczka zaprowadziła nas do łodzi, gdzie blisko 300-metrowy fragment trasy trzeba było pokonać. W 2012 roku podziemna trasa turystyczna została udźwiękowiona w autentyczne odgłosy ciężkiej pracy gwarków, efekty zawału kopalnianego, jadących wózków i robót strzałowych. Z kopalni udaliśmy się na rynek TG, ale byliśmy krótko, ponieważ padał deszcz. W drodze do hotelu widzieliśmy pięknie ozdobiony park rozrywki w Chorzowie. Około godz. 17.00 dotarliśmy do hotelu Katowice miejsca naszego zakwaterowania.

Następnego dnia (9.11.21 r), z p. Zofią wyjechaliśmy na zwiedzanie Katowic i jego okolic. Udaliśmy się do Giszowiec. Osiedle, ściśle związane z górnictwem, zostało wybudowane dla pracowników kopalni Giesche (obecnie Wieczorek). Pierwsze wzmianki o wydobywaniu węgla na terenie dzisiejszego Giszowca pochodzą z 1788 roku, kiedy to ordynat mysłowicki Feliks Mieroszewski, założył pierwszą w tym rejonie kopalnię Bergthal. Węgiel wydobywano w niej z przerwami od 20 grudnia 1788 do 1823 roku. Osiedle dla 5 tysięcy mieszkańców zbudowano w lesie, który zakupiło towarzystwo Giesche i Spadkobiercy za 30 milionów marek. Każda rodzina ma własne wejście do mieszkania, własny, dobrze wypielęgnowany ogródek, a w obrębie , kompleks spożywczy, budynek administracji, lokale rozrywkowe, place gimnastyczne i zabaw. Wszystko zbudowano we wspaniałym lesie o mieszanym drzewostanie iglastym i liściastym. Potem pojechaliśmy do Nikiszowiec i śląskich familoków (to domy, które miały miały bardzo charakterystyczny wygląd – czerwona, przeważnie nieotynkowana cegła, dwa lub trzy piętra. Osiedle zostało zaprojektowane przez architektów Emila i Georga Zillmannów. Wielkie wrażenie robi zabytkowa zabudowa, która składa się z wielu trzykondygnacyjnych domów połączonych ze sobą w jedną całość, tworzących wyodrębnione podwórka i ulice. Łącznie około 1000 mieszkań. Architektoniczną ozdobą są liczne łuki i arkady. W porównaniu z innymi typowymi familokami na Górnym Śląsku mieszkania w Nikiszowcu były o nieco wyższym standardzie. Miały około 64 metrów kwadratowych powierzchni i składały się przeważnie z kuchni i dwóch pokoi. Natomiast jako osobne budynki powstały na osiedlu kościół św. Anny, szkoła i szpital. Jest też nieduży park.

Potem 45 minut przerwy, kawka, herbatka i ciacho, i powrót do autokaru dalej zwiedzać teraz miasto Katowice. Na pierwszy rzut Muzeum Śląskie, znajdujące się na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Katowice”, wraz z innymi powstającymi tutaj instytucjami tworzy Strefę Kultury nowe centrum życia kulturalnego miasta. NOSPR (Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia) piękna, ogromna budowla, gdzie odbywają się nagrania, koncerty, dalej Spodek, potem centrum Konferencyjne. Kto jeszcze miał trochę siły to wyruszył na godzinny wieczorny spacer po Katowicach. Rzuciliśmy „okiem” na teatr Śląski, dworzec kolejowy, byliśmy na ul. Mariackiej (zwanej deptakiem), gmach polskiego radia, przepiękną Akademię Muzyczną (nawet chwilę byliśmy na nagraniu) itd.

.

Szybko na obiadokolację, a potem „wieczór autorski Irka”, z tańcami, trochę rozrywki.

Ostatni dzień Pszczyna. O 9.00 wyruszamy wraz z przewodnikiem p. Alicją do Pszczyny. Po drodze z okien autobusu oglądamy Budynek Sejmu Śląskiego, Filharmonię Śląską, gmach ING. Przejeżdżamy obok Tyskich Browarów Książęcych niestety bez zwiedzania i degustacji (w remoncie). Obiekt ogromny. Docieramy do miejsca, dzielimy się na dwie grupy i zwiedzamy. Zamek w Pszczynie, którego początki sięgają być może nawet XI w., to obecnie barokowa rezydencja. Jej kształt stanowi rezultat wielu przebudów, dokonywanych w kolejnych wiekach. Obiekt ten stanowi jeden z cenniejszych tego rodzaju zabytków w Polsce, do czego przyczynia się m.in. zachowanie oryginalnego wyposażenia wnętrz. Od lat powojennych w zamku znajduje się muzeum, z kilkoma interesującymi kolekcjami – m.in. militariów oraz miniatur .Główną atrakcją Muzeum Zamkowego w Pszczynie są oryginalne wnętrza mieszkalne z XIX i XX wieku, apartamenty cesarza Wilhelma II oraz gotyckie piwnice z wystawami czasowymi i zbrojownią. Wnętrza zamku skrywają wiele przedmiotów o niezwykłej historycznej wartości. Pani Alicja opowiedziała nam bardzo dużo ciekawych rzeczy z życia pięknej księżnej Daisy (jak pomagała, jak dbała o edukację dzieci, szkoda,że nie ma nawet miejsca jej pochówku – był, ale podobno został zniszczony). Potem udajemy się na rynek i widzimy ławeczkę Daisy, obleganą przez chętnych do zrobienia z Nią zdjęć. Na rynku wznosi się neobarokowy kościół ewangelicki, kościół pw. Wszystkich Świętych . Nie można pominąć Bramy Wybrańców, prze którą na zamek wjeżdżali królowie, cesarze i rodzina książęca.

I tu kilka minut przerwy na relaks. Potem idąc przez piękny park udajemy się do autokaru, żegnamy p. Alicję i w drogę do domu, do którego szczęśliwie dotarliśmy ok. 21. Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom, za udział w wycieczce i miłą atmosferę. Serdecznie pozdrawiam Bożena

Październik

17 do 22 październik 2021 Bieszczady

W niedzielny poranek o godz.7,00 wyruszyliśmy z Ursynowa w kierunku Lublina nową trasą i już po dwóch godzinach byliśmy pod Lublinem. Tam czekała na nas koleżanka Ania, która była z nami w Wiciach (rodowita lublinianka) oprowadziła nas po Lubelskiej Starówce.

W Lublinie pod Zamkiem

Mamy później jeszcze trochę czasu, żeby coś zjeść. Po wizycie w Lublinie jedziemy prosto do Cisnej, oczywiście z przystankami na gimnastykę. Na miejscu jesteśmy po 18-tej. Szybki kwaterunek i obiadokolacja.

18.10 Prognozy na jutro są dobre. Ma być słońce. Zapada decyzja, że grupa górska idzie z Mucznego przez Bukowe Berdo i Tarnicę do Wołosatego Na wyprawę ochoczo ruszyła spora gromadka. Niestety nie wszyscy prawidłowo obliczyli siły i na dalszą wspinaczkę zostało tylko 4 osoby. Byłaby nas piątka, ale Stacho jeszcze wcześniej wrócił na dół z koleżanką. Wszystkich, którym zabrakło sił, chęci czy odwagi pożegnaliśmy     a pozostali na torfowiska w Tarnawie.  Torfowiska wysokie po których prowadzą dwie ścieżki są ciekawe. Wracamy do Mucznego na kawę i do sklepu. Tam telefon od grupy „górskiej”, że Staszek K. zszedł do Mucznego z dziewczyną /nie wiadomo którą/, która się źle poczuła. Dzwonimy do Staszka a on cały czas poza zasięgiem. Decyzja, że nie ruszamy się z Mucznego dopóki się z nim nie skontaktujemy /z Mucznego można wyjechać albo busem prywatnym za spore pieniądze albo własnym transportem/. Wreszcie udało się Staszek odezwał się. Dziewczyna to Jadzia i schodzą bezpiecznie krótsza drogą na miejsce zbiórki w Widełkach. Jedziemy do Widełek i zastajemy tam Jadzię w dobrej formie i Staszka. Brawo Stachu i wielki szacun. Czekamy na parkingu na część grupy górskiej która z Bukowego Berda poszła krótszą drogą. Czekaliśmy dłużej niż przypuszczaliśmy bo zejście okazało się dosyć trudne i strome. Została nam jeszcze jedna grupa do „zgarnięcia”. To ci najbardziej ambitni, którzy poszli na Tarnicę.

Jedziemy więc do Wołosatego. Tam chętni idą obejrzeć cerkwisko /miejsce gdzie przed wojną stała cerkiew i był przycerkiewny cmentarz/. Wracają nasi bohaterowie i jedziemy do Cisnej do naszej Perełki.  Po obiadokolacji mimo zmęczenia /mniejszego lub większego/ prawie cała grupa stawia się w sali konferencyjnej na „wieczorku zapoznawczym”.

19.10 dzisiaj dzień lajtowy czyli autokarowy. Jest piękne słońce. Jedziemy dużą obwodnicą do Smolnika nad Sanem. Oglądamy bojkowską cerkiew, która m 2004 roku została wpisana na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO. Dalej mamy w planie następną piękną cerkiewkę w Równi. Po obejrzeniu tej cerkwi jedziemy do Soliny na zaporę. Tam sporo wolnego czasu. Następnie małą obwodnicą i dużą obwodnicą wracamy do Perełki. Jak zwykle obiadokolacja i spotkanie towarzyskie w sali konferencyjnej.

20.10 dla niektórych to znowu wyjście w góry. Tym razem ruszyliśmy wzdłuż granicy wzdłuż przygranicznych fortyfikacji. Była to ścieżka historyczna konfederatów barskich. Znowu na tę wyprawę wybrało się kilka osób tzn. kierownik wycieczek górskich -Marek, Stacho, Halinka i Asia, Jarek, Danusia i Ja- czyli Asia G. Po drodze raz po polskiej raz po słowackiej stronie tworzyliśmy kamienne budowle i fotografie sytuacyjne, Droga wiodła przez las więc było ok. Dopiero jak z niego wyszliśmy zaczęła się prawdziwa wspinaczka i walka z wiatrem. Dzielnie dotarliśmy na Okrąglik wg Polaków 1101m n.p.m. wg Słowaków Kruhiak 1085m n.p.m. /oba słupy stoją obok siebie/. Potem Jasło 1153m n.p.m. i jeszcze trochę innych wzgórków do Cisnej. Na trasie spotkaliśmy trzech chłopaków na rowerach – szacun. Po drodze Asi odezwała się kontuzja kolana, ale nasz wspaniały kierownik dzielnie wspierał ją własnym ramieniem. Mieliśmy też chwile zabaw dziecięcych czyli wspinaczki po drzewach, rzucanie się jesiennymi listkami czy zabawne fotografie. Nie da się ukryć, że ze względu na wiatr do Cisnej dotarliśmy zmęczeni, ale z mnóstwem wrażeń.

  inni postanowili przejść się nowo otwartą /lipiec tego roku/ ścieżka historyczno–przyrodniczą. Ścieżka zaczyna się przy „naszej” Perełce a kończy przy schronisku pod Honem. Spacer okazał się dużo trudniejszy niż przypuszczaliśmy Bardzo strome podejście spowodowało, że kilka osób na początku trasy zrezygnowało z wędrówki. Jedna z koleżanek po stromiźnie schodziła na kolanach i tyłem do kierunku zejścia. Dzielnie dotarła na dół i jedyne „straty” to przetarte spodnie i trochę zdarte kolana. Reszta grupy dzielnie dotarła do schroniska. Tam odpoczynek i piwo. Po zejściu do Cisnej okazało się, że jest na tyle wcześnie, że trzeba jeszcze jakoś ten czas zagospodarować. Wynajęliśmy więc busy i pojechaliśmy do pobliskiej Łopienki. W Łopience jest urokliwa murowana cerkiewka z obrazem Matki Boskiej Łopieńskiej słynącej cudami. Po powrocie do Cisnej poszliśmy do kultowej „knajpy” Siekierezada. Po obiadokolacji jak zwykle spotkanie w sali konferencyjnej.

21.10 to nasz ostatni dzień w Bieszczadach. Jedziemy do Komańczy. Najpierw do klasztoru sióstr nazaretanek gdzie od września 1955 roku do września 1956 roku był więziony kardynał Stefan Wyszyński.

Następnie idziemy do schroniska na pyszną szarlotkę i coś do picia. Okazało się, że właściciele schroniska mają na sprzedaż marynowane rydze. Nasz grupa tak się rozochociła, że wykupiła wszystkie słoiki. Dalsza wycieczka to bardzo ładna ścieżka przez las do cerkwi prawosławnej w Komańczy. Las kończy się w pewnej odległości od wsi i z platformy widokowej roztacza się piękny widok na cerkiew i wieś. Po obejrzeniu cerkwi wracamy do Cisnej.

22.10 wracamy do domu. Zatrzymujemy się na dłużej w Sandomierzu. Jedni tylko jedzą inni oglądają piękne miasto. Wieczorem pełni wrażeń wysiadamy na „naszym” parkingu. Kolejny wyjazd zakończył się. Myślę, że uczestnicy będą miło go wspominać. -Agnieszka Ł. Wstawki – Asia G Teraz jeszcze dołączę galerię zdjęć, aby Ci co byli mogli podelektować się wspaniałościami Bieszczad, a inni zachęcili się do ich obejrzenia. Autorów zdjęć było wielu: Basia i Andrzej, Danusia, Wiesia i Jarek, Stacho, Janusz …… (przepraszam jak kogoś pominęłam), ale główną fotografką była Jola i nie ma jej przeważnie na zdjęciach więc załączam

.

 

12 październik 2021r  Walne Zgromadzenie SKS

Dnie 12-10-2021 roku odbyło się Walne Zgromadzenie SKS podsumowujące 2020rok. Niestety pierwotny termin na luty był niemożliwy do zrealizowania ze względu na panującą pandemię i wprowadzone restrykcje gromadzenia się. Dlatego dopiero teraz i to z problemami lokalowymi udało nam się zebrać w DK Imielin. Na godz. 11,00 przybyło 80 osób.

 

Lista członków na dzień 31-12-2020 r. liczyła 283 członków SKS. Niestety zabrakło kworum (z łac. quorum) i zebranie rozpoczęło się w drugim terminie,  po kilku minutach. Zebranie otworzyła obecna Przewodnicząca Zarządu – Agnieszka Łochowska. Prowadziła je jak zwykle bardzo sprawnie Stasia Stec, więc szybko realizowane były wszystkie punkty Porządku Obrad. Asia przedstawiła co zrobiliśmy w tym bardzo trudnym  roku 2020. Zdjęcia z naszej działalności można było podziwiać na tablicy.

Okazało się, że radziliśmy sobie z Covidowymi utrudnieniami całkiem dzielnie – na mediach społecznościowych lub spotkaniach na odległość. Nie zabrakło też wyjazdów jak tylko restrykcje na to pozwalały. Niestety z  naszego bogatego planu na 2020rok głównie pojawiał się komunikat: „z przykrością informujemy, że w związku z zaistniałą sytuacją jesteśmy zmuszeni odwoływać zaplanowane wycieczki. Wpłacone zaliczki są zwracane…Życzymy wszystkim zdrowia, cierpliwości i wytrwałości w tych trudnych czasach.” Dokładniej wszystko opisane jest w zakładce „Działalność w roku 2020”. Potem Ani przedstawiła finanse i ich wykorzystanie w 2020roku, a Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej – Ewa Dobrowolska-Nogal po przedstawieniu sprawozdania zawnioskowała o absolutorium dla ustępującego Zarządu. Zarząd absolutorium uzyskał i można było przystąpić do wyboru nowego.

Pożegnaliśmy długoletnie członkinie Zarządu: Irenkę i Anię, które zakończyły pracę w Zarządzie SKS. Niestety ze względów zdrowotnych Irenka była nieobecna.  Życzymy jej dużo zdrowia i szybkiego spotkania z nami. Ania otrzymała kwiaty, laurkę z wierszykiem stworzonym przez „SKS-owe poetki” i wazon wykonany własnoręcznie przez jedną z koleżanek – Basię J.

Kandydatów do nowego Zarządu było ośmioro. Po przeliczeniu głosów przez Komisję Skrutacyjną ogłoszono nowy Zarząd, który zaraz po zebraniu ukonstytuował się.

Przewodnicząca Zarządu – Janina Gębarska  (bardziej znana jako Asia)

Vice Przewodniczący – Agnieszka Łochowska

Sekretarz – Bożena Derleta

Skarbnik – Jolanta Bartnik-Baron

Członek – Andrzej Kryszkiewicz

Nowemu Zarządowi życzymy ciekawych pomysłów i mnóstwo zadowolenia z pracy w SKS-ie

Wrzesień

17- 24 września Ustka

Do Ustki przybyliśmy po długiej podróży. Najpierw pociągiem do Słupska gdzie czekał na nas kierowca – „kowboj” Pan Zbyszek, aby zawieźć nas do Ośrodka Wypoczynkowego „Radość” w Ustce, położonego przy promenadzie nadmorskiej. Po zaniesieniu bagażu do przydzielonych pokoi i szybkim zjedzeniu kolacji zapomnieliśmy o zmęczeniu i udaliśmy się na pierwsze nocne zwiedzanie tej znanej miejscowości uzdrowiskowej. Zachwyciły nas cudowne, pięknie oświetlone, małe uliczki z uroczą, zabytkową zabudową, licznymi pomnikami, muralami i kwiatami. Dotarliśmy do portu, który w 1337 roku rajcy słupscy kupili od rodu Święców u ujścia rzeki Słupi do Bałtyku. Hitem jest tam obrotowa kładka dla pieszych. Zbudowana w 2013 roku nad kanałem biała, ażurowa konstrukcja łączy Ustkę m.in. z targiem rybnym i Bunkrami Bluchera. Nie zapomnieliśmy o wizycie u Syrenki, która dumnie stoi na wejściu na falochron. Potem krótki spacer plażą i już radośni jesteśmy w „Radości”.

Następny dzień rozpoczęliśmy gimnastyką przed budynkiem i zaraz po śniadaniu udaliśmy się w kierunku neogotyckiego kościoła Najświętszego Zbawiciela, gdzie mieliśmy spotkać się z przewodnikiem. Zza rogu wyłonił się człowiek w mundurze pirata czy też kapitana żeglugi. Tego nie potrafiliśmy wtedy określić. Okazał się, że po Ustce oprowadzał nas Kapitan Peter Haase. Jak na ponad dwustuletniego starca był całkiem żwawym mężczyzną. Zaczęliśmy od kościoła został wzniesionego w latach 1882-1885, w stylu neogotyckim, zbudowany pierwotnie za wsią, na pustej wydmie. Dalsza trasa zwiedzania była prawie dokładnie taka sama jaką przeszliśmy poprzedniego wieczora, tylko tym razem wzbogacona informacjami na temat mijanych budowli, pomników i innych zabytków których zdjęcia możecie podziwiać w poniższej galerii. Wzdłuż nabrzeża portowego, mijając najstarszy spichlerz dotarliśmy do latarni morskiej. W obecnym kształcie została ona uruchomiona w 1892 roku. Przez wieki Ustka była morskim oknem na świat Słupska, który w XIV wieku należał do Związku Miast Hanzeatyckich i odgrywał dużą rolę na Pomorzu. Latarnia w Ustce przetrwała bez szwanku II Wojnę Światową i została uruchomiona już 15 listopada 1945 roku. Udało nam się zobaczyć po raz pierwszy ruch obrotowy kładki i odwiedzić dumnie strzegącą portu Syrenkę. Legenda  o bohaterskiej Syrenie, która nazywała się Bryzga Rosowa jest jedną z licznych usteckich opowieści. Syrenka wsławiła się opieką nad niewidomą wdową Maruszą, która oczekiwała powrotu syna z dalekiego rejsu. Każdego ranka przynosiła biednej i ociemniałej kobiecie kawałek łososia, aby ta nie godowała. Poleciła też, aby kobieta przecierała wątrobą łososia oczy, dzięki temu wdowa odzyskała wzrok i ujrzała żaglowiec, na którym szczęśliwie powrócił jej syn. Potem przez kładkę udaliśmy się do Bunkrów – Baterii Bluechera. Budowę rozpoczęło w 1938 roku niemieckie Luftwaffe. Instalacji  nadano imię na cześć generała Blüchera, który ok 1801 roku skierowany był do obrony tej części wybrzeża przed Anglikami, Składała się z czterech dział kalibru 105 mm. Bunkry połączone były ze sobą siecią podziemnych tuneli, gdzie znajdowały się pomieszczenia dla ok. 50 żołnierzy. Jako, że zimno się zrobiło to przy ognisku rozgrzaliśmy się grzańcami i wojskową grochówka. Jak my w bunkrach oglądaliśmy realistyczne sceny z życia żołnierzy niemieckich to na powierzchni wiatr szalał i kładka została zamknięta. Dlatego musieliśmy przedłużyć spacer i wracać przez most przy Dworcu Kolejowym spóźnieni na kolację do Ośrodka. Kolację dostaliśmy, a niektórym nie przeszkodziło to balować przy muzyce na żywo w miejscowej kawiarni.

W niedzielę wieczorem odbyła się impreza „Światło i dźwięk”. Nikt nie przypuszczał, że na plaży zabrzmi muzyka z naszego SKS-owego głośnika, a my ubrani w świecące wianki ruszymy tanecznym krokiem na falochron.  Były tańce wokół Syrenki, na promenadzie i na kładce. (Niektórzy na nią nie weszli, bo bali się, iż zostaną uziemieni na drugiej stronie kanału portowego).

W poniedziałek uzyskaliśmy dostęp do Sali konferencyjnej w OW „Radość” i tam odbywały się wieczorne zabawy naszej grupy. Były tańce, zumba, karaoke itp. czyli to co nas integruje i zadowala.

Hitem był wieczór, w którym witaliśmy jesień. Przez cały dzień zbieraliśmy jesienne kwiaty, liście nie zważając na wiatr i deszcz. Potem tworzyliśmy stroiki i stroje, wybieraliśmy piosenki oraz aforyzmy, wierszyki i cytaty o jesieni.  Wieczorem przy dźwiękach jesiennego walczyka na salę wszedł korowód jesiennej pary młodej z dwiema druhnami niosącymi welon. Pomysłowość jaką wykazała się ta grupa w tworzeniu jesiennego wizerunku wprawiła wszystkich uczestników w zachwyt. Jak wyglądali wszyscy uczestnicy zabawy oraz stół jesienny możecie podziwiać na zdjęciach.

Nie nudziliśmy się, ani w ciągu dnia ani wieczorem. Dużym powodzeniem cieszyły się gry turystyczne.  Rozwiązanie hasła dawało możliwości otrzymania w Informacji Turystycznej nagrody i certyfikatu gratulacyjnego.

Jedno przedpołudnie spędziliśmy z Panią przewodnik w Słupsku. Wspaniałe miasto możecie podziwiać na załączonych zdjęciach. Niestety tak dużo się działo, że pominę wszystkie informacje jakie uzyskaliśmy, a muszę powiedzieć, że były interesujące.

Pobyt jak zwykle zakończyliśmy wieczorkiem pożegnalnym. Grupa była wspaniała więc wszyscy dostali wyróżnienia (kulki z uśmiechem) i nagrody (breloczki od Natura tour), a Ci co napracowali się dodatkowo intelektualnie przy Usteckim Wehikule Czasu lub Opowieściach Małej Syrenki jeszcze dodatkowe drobiazgi.

Opowieści Małej Syrenki 1 Opowieści Małej Syrenki 2 Ustecki Wehikuł Czasu 1 Ustecki Wehikuł Czasu 2

laureaci gry turystycznej w Ustce

Tym razem zdjęcia są głównie autorstwa Joli, ale i inni też dołożyli cegiełkę i przesłali fotki.  Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom wyjazdu. Byliście wspaniali i zapraszam na inne wycieczki z SKS-em. Asia Gębarska

   

 

7   września  Tomaszów Mazowiecki i nie tylko

 

               Dnia 7.09 br, około godziny 7.30, spod multikina wyruszył wesoły autobus na wycieczkę w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego. Po drodze zabraliśmy przewodnika, pana Tadeusza, który popisał się nie tylko ogromną wiedzą merytoryczną, ale także poczuciem humoru i niezłym głosem.
             Pierwszym przystankiem była Spała i posąg żubra, który okazał się ostatnim egzemplarzem na tym terenie. Po sesji zdjęciowej wyruszyliśmy pod kamień poświęcony Ignacemu Mościckiemu, a następnie do Kaplicy Prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej. Tam wysłuchaliśmy ciekawych informacji temat budowli, jej fundatorów i nie tylko. W pobliżu znajduje się jeden z nielicznych w Polsce kościół plenerowy, z unikatową drogą krzyżową, o wartości nie tylko religijnej, ale także patriotycznej i historycznej.
               Następnym punktem programu było Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannie. Historia tego miejsca jest bardzo ciekawa, zwłaszcza dzieje murarza Wojciecha , któremu na łożu śmierci objawiła się Matka Boża.
               W miejscowości Inowłódz zwiedziliśmy romański kościół pod wezwaniem św. Idziego, wybudowany prawdopodobnie w końcu XI wieku, a odrestaurowany w latach 30 XX wieku.
               Kolejnym punktem programu był zamek Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu. Jest to gotycka warownia wzniesiona w połowie XIV w. Zamek postawiony w dolinie Pilicy, w miejscu o naturalnych walorach obronnych, strzegł komory celnej i przeprawy na rzece.
               Wszystko te obiekty były bardzo ciekawe, ale największe wrażenie zrobiły tak zwane Niebieskie Źródła, naturalny cud natury. Sławiono ich urodę w legendzie i poezji, odwiedzało to miejsce wielu znanych ludzi, a   wśród nich car Mikołaj II.  Wodzie z tych źródeł przypisywano właściwości lecznicze, niestety, plany stworzenia w okolicy kurortu nie powiodły się. Zamiast tego stworzono w 1961 roku Rezerwat Przyrody „Niebieskie Źródła”.
               Ostatnim odwiedzonym przez nas miejscem był urokliwy Zalew Sulejowski, którego spokojne wody, odbijające promienie słoneczne, tchnęły majestatycznym spokojem.
               Wycieczka okazała się bardzo udana, także dzięki wspaniałemu przewodnikowi i sprawnej organizacji. Wieczorową porą wróciliśmy do Warszawy, nieco zmęczeni, ale zadowoleni, z bagażem pozytywnych wrażeń. – Zdjęcie z żubrem oraz sprawozdanie z wycieczki -Ania J. Zdjęcia w galerii Zosia J. i Ania J.

Sierpień

Ten miesiąc spędziliśmy na wyjazdach własnych, pobytach na działkach lub wyjazdach w małych gronach – prywatnie z najbliższymi koleżankami. Ci co zostali w Warszawie spotykali się nie tylko na kijkowych spacerach w Lesie Kabackim. Gmina natomiast każdej niedzieli organizowała koncert w innej części Ursynowa. Funkcjonowało też kino letnie. Na wszystkich imprezach można było spotkać koleżanki i kolegów z SKS-u.

Lipiec 

19-31 Wicie 

Znowu radość wielka, bo udało nam się wyjechać nad wspaniałe polskie morze w grupie . Pogoda piękna i po zakwaterowaniu w Domu Gościnnym Świt2 (pamiętacie zdjęcia z poprzednich wizyt?, jak nie to poszukajcie na stronie w archiwalnych wiadomościach) ruszyliśmy powitać morze. Niektórzy byli trochę wcześniej więc możecie poniżej podziwiać zdjęcia Joli B-B

Główną atrakcją drugiego pobytu był wieczorek powitalny przy muzyce na żywo z pieczonymi na ognisku kiełbaskami i bigosem oraz oczywiście nalewką serwowaną przez piękną, młodą szefową.

Następne dni to korzystanie głównie z uroków pogody czyli plażowanie i morskie kąpiele w wyjatkowo ciepłym morzu. Do tego długie spacery wzdłuż morskiego brzegu oraz wyprawy rowerowe, busikiem czy pieszo do pobliskich kurortów Jarosławca czy Darłówka, a może nawet dalej. Fajnie tam, ale z przyjemnością wracamy do naszych spokojniejszych Wici.

Wieczorem podziwiamy zachody słońca i spacerujemy do późnych godzin wieczornych lub bawimy się na terenie ośrodka. Był wieczór z pizzą rybną i karaoke.

Nie zapominamy o porannej codziennej gimnastyce nad morzem.

W sobotę czeka nas dzień ukraiński z wieczornymi tańcami i konkursem na najpiękniejszy wianek. Mam nadzięje, że wkrótce zobaczycie co się działo. Niestety internet tu jesy bardzo kiepski i jak przygotuję wiadomości to okazuje się, że wywala wszystko co przygotowałam więc ????? Pozdrawiam wszystkich pogody życzę – Asia

Dzień ukraiński zaczął się od rana ozdobieniem budynku i namiotów balonami w barwach narodowych Ukrainy oraz dekoracjami w tych kolorach, co możecie podziwiać poniżej. Obiad też był typowo ukraiński. Jednak najważniejsze uroczystości przewidziane były na wieczór. Były konkursy na najładniejszy wianek oraz rzucanie wiankem na przesuwany coraz dalej pal. Oba konkursy wygrały nasze Jadzie. Jadzia R. miała nie tylko wianek, ale cały strój, natomiast w rzutach najlepsza była Jadzia K.  

Biesiadowaliśmy i bawiliśmy się wspaniale przy ukraińskich utworach w towarzystwie naszych ukraińskich przyjaciól, czyli obsługi. Prawie wszystko uwieczniliśmy na zdjęciach więc możecie podziwiać i żałujcie, że Was tu nie ma.

Oprócz opalanek, spacerowania i rowerkowania niektorzy wybrali się na wycieczki grupowe ze zwiedzaniem. Pierwsza była do Dobrzycy pojechało od nas tylko 5 osób. Ani i Bożence za zdjęcia bardzo dziękuję i poniżej zamieszczam.

Ogrody Hortulus w Dobrzycy to kompleks ogrodów pokazowych tworzonych już od ponad 25 lat z miłości do natury i z potrzeby dzielenia się tym, co piękne z innymi. Ogrody Hortulus to unikatowe miejsce wypoczynku, rozrywki oraz edukacji przyrodniczej. Ogrody Hortulus położone są w powiecie koszalińskim. Ogrody oddalone są tylko o 8 kilometrów w linii prostej od brzegu Morza Bałtyckiego. Jest to najbardziej na północ wysunięta kolekcja dendrologiczna w Polsce.

Druga wycieczka była do Darłowa i Darłówka z rejsami statkiem pirackim i tramwajem i zwiedzaniem Zamku Książąt Pomorskich. Poniżej kilka migawek zrobionych przez nas następnego dnia po wycieczce, bo dostałam tylko zdjęcie statku pirackiego od Danusi.

Dziś wieczorem do tańca grała orkiestra, a rozkoszowaliśmy się deską ryb popijając piwkiem.

Każdy dzień w Wiciach mijał bardzo szybko i nie spostrzegliśmy się jak nastał czas pożegnania. 29-07-2021 roku przy muzyce na żywo spędziliśmy wieczór pożegnalny. Były wyróżnienia i nagrody.

Na wieczorku pożegnalnym świetnie bawili się młodzi i trochę starsi. Był nawet integracyjny pociąg. Niestety nie zmieścił się na stronę, bo był zbyt długi. Ostatniego dnia pobytu nawet morze płakało, bo wiała piątka, ale zachód był tak samo cudny jak zwykle.

Natomiast 31 lipca po śniadaniu pożegnaliśmy Wicie i ruszyliśmy do Warszawy zabierając opaleniznę i wspaniałe wrażenia.

Czerwiec

17 – nareszcie wycieczka – Grójec-Mała Wieś

W dniu 17.06.21 r. o godz. 9.30 spotkaliśmy się przy Multikinie, aby wyruszyć na długo oczekiwaną wycieczkę (wiadomo z jakich powodów długo). Frekwencja 53 osoby, trasa Grójec – Mała Wieś.

Pierwszy etap Grójec, do którego przybyliśmy ok. 10.45, czekał na nas ksiądz, żeby opowiedzieć kilka słów o kościele św. Mikołaja Biskupa rzymskokatolicki kościół parafialny dekanatu archidiecezji warszawskiej. Świątynia została ufundowana prze księcia mazowieckiego Janusza Starszego. Kościół ucierpiał w czasie II wojny światowej. Oprócz ciekawego ołtarza głównego na uwagę zasługuje chrzcielnica wykonana z piaskowca z 1482 r ze znakiem kamieniarza i herbem Półkozic fundatora. W świątyni umieszczona jest tablica ks. Piotra Skargi (urodził się w Grójcu) oraz jego pomnik na terenie kościoła.

Dalsza trasa to rynek, tu znajduje się Ratusz (z 1821 r. dawna siedziba władz miejskich), obecnie Urząd Stanu Cywilnego, pomnik jabłka z 2016 r. Inna ciekawostka to mural (zapisany w księdze Ginesa), przedstawiający panoramę Grójca ,wykonany przez jego mieszkańca ołówkami (zużył na niego 100 szt. i poświęcił ok 240 godzin). Na mnie nie zrobił dużego wrażenia (obiecywałam sobie więcej), bo jest źle usytuowany. Potem czas wolny do smacznego obiadu.

Drugi etap to pałac w Małej Wsi, czeka na nas pani przewodnik, dzielimy się na grupy (jedni do parku, inni do pałacu). Obok obiektu masę kwitnących różnokolorowych piwonii (zapach do tej pory czuję).

Klasycystyczny pałac został zaprojektowany przez Hilarego Szpilowskiego na zlecenie Bazylego Walickiego. Od 1786 do 1945 roku należał do rodzin Walickich, Zamoyskich, Lubomirskich oraz Morawskich. Obecnie w rękach prywatnego biznesmena z Grójca.

Po II wojnie światowej został letnią rezydencją Urzędu Rady Ministrów (mieszkała tu Nina Andrycz – uczyła się ról z mężem J. Cyrankiewiczem). Nie będę się rozpisywać o całym pałacu (ciekawostka – można było siadać, gdzie ktoś chciał, fajnie co?). Na uwagę zasługuje ogród, składający się z 3 części, francuskiego, angielskiego oraz owocowego. Ogród różany (3000 róż) szkoda, że jeszcze mało kwitło. Każdy z nas znalazł „coś dla oka”. Zmęczeni upałem chętnie udaliśmy się do klimatyzowanego autokaru, gdzie dotarliśmy do domu ok. 18.00.

Dziękuję wszystkim za przyjemną atmosferę i dużą frekwencję -Bożena D

Maj

Maj przywitał nas bardzo brzydką pogodą, więc  „Majówki”  spędziliśmy w zimowych ubraniach zwykle w domu, bo Covid szalał zabierając setki osób każdego dnia. W środę mimo, że pogoda była w kratkę poszliśmy do Ogrodu Botanicznego w Powsinie – szukać wiosny. 

Kwiecień

Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy trochę lata

Człowiek umiera… Znowu za szybko!

Człowiek umiera… Razem z nim wszystko…

Tylko wspomnienia po nim zostają,

Które wciąż mgliste z czasem się stają

Których tak wiele, jednak za mało..

Znowu za szybko wszystko się stało!

Czasu nie było na pożegnanie…

Teraz zostało tylko wspominanie.

Póki ktoś żyje to go kochamy

Lecz to po śmierci go doceniamy.

Wtedy widzimy jaki był cenny

Wtedy ogarnia smutek brzemienny

 

„16 kwietnia zmarła Hania Studenecka po ciężkiej chorobie. Msza pogrzebowa 20-04-2021 roku  w miejscowości Kamionka o godz. 12,30 po czym odprowadzenie na Cmentarz w Jazgarzewie. Smutno, mi bardzo smutno Wielki Żal” – taką informację przekazała jej koleżanka Zosia N.

Żegnaj   Haniu, będzie  nam Ciebie brakowało w SKS

Wierzymy, że
 

Marzec

W marcu skupiliśmy się głównie na spacerach do lasu Kabackiego. Cały czas wierzyliśmy, że czekającą od zeszłego roku Marzannę uda się spalić i przegonić pandemię i powitamy wiosnę. Nie tak uroczyście jak to zwykle bywało, ale spontanicznie bez zawiadamiania i ogłoszeń, zabawy i gromkich śpiewów .

Nie było uroczystego świętowania Dnia Kobiet czy tradycyjnie obchodzonych imienin Krystynek i Bożenek, bo w SKS jest ich ponad 30. Natoliński Dom Kultury nie zapomniał o kobietach i mimo ograniczeń pandemicznych zaprosił 7 marca na spektakl muzyczny „Baby, ach te baby”. Spektakl w reżyserii Ewy Warty-Śmietany, to pełna humoru, wartka, dowcipna opowieść przeplatana najpopularniejszymi szlagierami o kobietach, takimi jak: „Baby, ach te baby”, „Brunetki, blondynki”, „Najwięcej witaminy”, „Będziesz moją panią”, „Sex Appeal”, czy „Pani dziś jest bez koszulki”. Premiera spektaklu miała miejsce trzy lata temu w kultowej Piwnicy Pod Baranami. Z powodu pandemii były oczywiście ograniczenia uczestników i obostrzenia. Bawiliśmy się świetnie. Po koncercie postanowiliśmy dalej czcić nasze święto już kameralnie i jak możecie zobaczyć bawiłyśmy się wspaniale.

Zupełnie spontanicznie udało się powitać wiosnę i spalić Marzannę, która cały rok czekała u Basi. Mimo, że nie było organizacji jak w latach poprzednich przez polanę przewinęło się sporo osób, a Marzanna spłonęła.

Luty

Cały czas ograniczenia, ale ruszyły szczepienia. Niektórzy ochoczo ustawiali się w kolejkach  na zapisy wierząc, że jak już tylko nas zaszczepią to zniknie ten wstrętny wirus. Dobrze, że śnieg tej zimy dopisał i wszędzie pojawiło się mnóstwo bałwanów.

W lutym w Natolińskim Domu Kultury została otwarta wystawa prac naszych koleżanek i dzieci z klas I-III Szkoły Podstawowej, którą zorganizowała Ewa D.

Kustosz wystawy, artystki i przedstawiciel dzieci Pani Agnieszka

Na wystawę zaproszeni zostali wszyscy chętni, a oprócz oglądania  można było niektóre z nich kupić. Przy okazji ogłoszono konkurs z nagrodami na najlepszą pracę plastyczną dzieci.

Tereska z Jurkiem

prace dzieci klas I-III i Pani nauczycielka

Ania i jej prace

Basia i jej dzieła

cd prac Basi

Pamiętacie fantastyczny karnawał 2020 roku? Bawiliśmy się wszędzie – wystarczy zerknąć do informacji z tamtego tanecznego okresu. W tym roku KARNAWAŁ to chyba najbardziej puste słowo, bo cisza jak makiem zasiał wszędzie aż boli. Nogi zapomniały jak się tańczy, tylko ubrania stały się bardziej obcisłe, o ile da się je założyć. Nasze taneczne utwory poszły do lamusa i czekają na lepsze czasy. Sale balowe smutne i ponure, parkiety puste, balony też nie strzelają. Kobiety nie tulą się w tańcu do mężczyzn. Na spacerach  z ukrycie popija się tylko czasami odrobinę wódeczki lub naleweczki. NUDA! 

Aleja Brzóz

Styczeń


W styczniu jak zwykle obchodziliśmy święto Babci i Dziadka. Wśród nas prawie wszyscy pełnią taką rolę i rozpieszczają ukochanych wnuków. Oprócz laurek i prezentów zrobionych małymi rączkami przesyłaliśmy sobie mnóstwo życzeń.

Dostałam też migawki z Wilanowa, więc dzielę się z Wami pięknymi zdjęciami wykonanymi przez Jolę.

W zeszłym roku światła Warszawy zwiedzaliśmy zaraz po Sylwestrze w grupie 20 osób. W tym roku wybraliśmy się trochę później we czwórkę, ale też było fantastycznie – karnawałowo i tanecznie. Poniżej dzielimy się wrażeniami.

Nie dajemy się i każdy jak może spędza choć trochę czasu na spacerach. Niestety w grupkach mało licznych i z zachowaniem ostrożności codziennie odwiedzamy Las Kabacki. Czasami spotykamy inne koleżanki i kolegów i wtedy w odpowiedniej odległości od siebie i w maseczkach wymieniamy poglądy i snujemy marzenia.

 

Powitanie Nowego Roku

Mimo, że wirus Covid-19 w 2020 roku bardzo ograniczył naszą działalność i spotkania towarzyskie, udało się zorganizować kilka wyjazdów i spotkań. Przed nami 2021 rok – JAKI BĘDZIE?


Rok 2021 witaliśmy przeważnie samotnie lub w bardzo małym gronie najbliższych osób ze względu na pandemię oraz ogłoszoną godzinę policyjną od godz.19,00 dnia 31-12-2020  do godz.6,00  dnia 01-01-2021 roku. Nie było bali, ani nawet skromnych domówek, nie było głośnych fajerwerków, szampana w towarzystwie napotkanych sąsiadów. Było inaczej! Ja spędzałam samotnie na Ursynowie, ale na Zoom spotkałam się z koleżankami i spędziłyśmy razem trochę czasu wspominając wspaniałe Sylwestry oraz życząc sobie szybkiego powrotu do „starych, dobrych czasów”. O północy, podobnie jak wiele osób przez okno podziwiałam sztuczne ognie na Ursynowie wystrzeliwane przede wszystkim z balkonów. Takie to było powitanie 2021 roku, który mamy nadzieję pozwoli nam na aktywność w grupie – czego Wam i sobie życzę przedstawiając kilka migawek otrzymanych od koleżanek na komunikatorze, który to jest naszym oknem na świat.